Konfrontacja bez sensacji
Bez zaskoczeń przebiegła dzisiejsza konfrontacja byłego premiera Leszka Millera i ministra skarbu w jego rządzie Wiesława Kaczmarka przed komisją śledczą ds. Orlenu. Świadkowie podtrzymali swoje wersje.
A rozbieżności w zeznaniach Millera i Kaczmarka są istotne i dotyczą zwłaszcza podstawowej dla wyjaśnienia afery ilości spotkań w Kancelarii Premiera i ich ewentualnego związku z zatrzymaniem 7 lutego 2002 r. ówczesnego szefa Orlenu, Andrzeja Modrzejewskiego.
Jedno czy dwa spotkania?
Miller podtrzymał w trakcie konfrontacji, że odbyło się w jego kancelarii tylko jedno spotkanie z udziałem ówczesnego szefa UOP Zbigniewa Siemiątkowskiego, minister sprawiedliwości Barbary Piwnik oraz Wiesława Kaczmarka. Miało ono według Millera miejsce 7 lutego.w godzinach porannych. Kaczmarek z kolei utrzymuje, że spotkania były dwa - jedno 6 lutego o 17., a drugie 7 lutego około południa.
Były premier podkreślał wielokrotnie, że w określonej przez Kaczmarka porze pierwszego spotkania nie było go w Warszawie, co - jak twierdzi - łatwo udowodnić. W odpowiedzi Kaczmarek nie wykluczył, że spotkanie 6 lutego odbyło się bez udziału samego premiera. Miller stwierdził też, że "nie zmienia stanu faktycznego" okoliczność, że spotkanie to jest wpisane w jego kalendarzu elektronicznym. - Widocznie było zaplanowane, ale je odwołano - powiedział.
Miller zeznał też, że spotkanie 7 lutego nie mogło się odbyć około południa jak twierdzi Kaczmarek, ale rano, między 8. a 9. - Był to jedyny możliwy termin, bo tego dnia o godz. 10 spotykałem się z przedstawicielami amerykańskiej izby handlowej - oświadczył. Kaczmarek z kolei dowodził, że jest to niemożliwe, bo w czasie tego spotkania referował rozmowę wiceministra skarbu Ireneusza Sitarskiego z Modrzejewskim, która miała miejsce w okolicach południa.
O czym mówiono u premiera?
Kaczmarek podtrzymał po raz kolejny, że po wyjściu ze spotkania 7 lutego był przekonany, że znaleziono pretekst do zatrzymania Modrzejewskiego, którym było śledztwo w sprawie IX NFI, czyli bezpośredni powód ujęcia szefa Orlenu. Rzeczywistym powodem zatrzymania było zdaniem ministra skarbu uniemożliwienie Modrzejewskiemu podpisania kontraktu z J&S.
Miller zaś ponownie zaprzeczył, żeby wydał decyzję o zatrzymaniu Modrzejewskiego. Były premier cytował słowa Kaczmarka, w których - jego zdaniem - zaprzecza on sam sobie. "Nigdy nie twierdziłem, że to premier podjął decyzję o zatrzymaniu Modrzejewskiego, bo nie byłem jej świadkiem" - przytaczał były premier zeznania Kaczmarka. - A dlaczego widzi pan tutaj sprzeczność? - skomentował odpowiedź Millera prowadzący konfrontację poseł Zbigniew Wassermann.
Tajemnica pewnej listy
Były minister skarbu zeznał ponownie, że otrzymał w lutym 2002 r. od prezydenckiego ministra Marka Ungiera listę osób, które miały stanowić skład nowej rady nadzorczej Orlenu. Na jej czele był Jan Kulczyk. Minister powiedział, że taką samą listę przedstawił mu premier.
Miller zdecydowanie temu zaprzecza. Były premier twierdzi, że to minister skarbu przyszedł do niego w przeddzień zebrania akcjonariuszy Orlenu, by przeforsować swoją listę kandydatur do rady nadzorczej spółki. Miller nie był w stanie jednak wymienić nazwisk, które znajdowały się na tej liście. Powiedział tylko, że na pewno nie było na niej Kulczyka.