Komisji bankowej nie ma, diety są
Posłowie zasiadający w niedziałającej bankowej komisji śledczej nadal pobierają diety - informuje "Metro".
, który - jak podaje dziennik - na tym zarobił już ponad siedem tys. zł.
Powołana w marcu 2006 r. roku sejmowa komisja śledcza miała sprawdzić wszystkie prywatyzacje w sektorze finansów od 1989 do 2006 r. Na samych chęciach się skończyło. Śledczy niewiele wyjaśnili, bo już we wrześniu musieli przerwać prace. Trybunał Konstytucyjny uznał, że komisja została powołana niezgodnie z prawem. Jednak sejmowe ciało nie zostało rozwiązane, a politycy zaczęli poprawiać przepis, który by umożliwiał działanie komisji. W efekcie czterech posłów nadal pobiera diety za bycie w prezydium niedziałającej komisji.
- Komisja nie została rozwiązana, a więc członkowie zgodnie z prawem dostają dodatki - potwierdza Izabela Sobolewska z Kancelarii Sejmu. Posłuchaj relacji reportera RMF - Tomasza Skorego:
Waldemar Nowakowski z Samoobrony jako wiceprzewodniczący komisji dostaje ekstra po 967 zł miesięcznie. W sumie od września uzbierał prawie pięć tys. zł. Tyle samo inkasuje drugi zastępca przewodniczącego Szymon Pawłowiec z LPR. - Przecież to nie są duże pieniądze - mówi Pawłowiec i zapewnia, że ich nie marnuje, bo kupuje za nie materiały biurowe, które przydadzą mu się później na posiedzeniu komisji.
Gazeta podkreśla, nie wiadomo, kiedy dojdzie do kolejnego posiedzenia komisji. Artur Zawisza przypuszcza, że w marcu. Jak się politykom uda poprawić prawo. Dziennik podaje, że Zawisza, jako przewodniczący komisji, dostaje najwyższy dodatek - 1450 zł miesięcznie. Do tej pory uzbierał 7250 zł i nie widzi w tym nic złego. - Należą mi się, bo nadal pracuję na rzecz śledztwa. Zbieram dokumenty, analizuję i porównuję - mówi.
Nie dla wszystkich jest to takie oczywiste. Członek komisji z PO Aleksander Grad: - Skoro do tej pory nie ustalono nowego zakresu prac, to za co ci posłowie dostają pieniądze - oburza się. - Marszałek Sejmu już dawno powinien odebrać te dodatki - podkreśla.
W środę - informuje "Metro" - marszałek Sejmu nie znalazł czasu, by porozmawiać na ten temat z dziennikarzami.
INTERIA.PL/PAP