Kod "PIN" zamiast podpisu
Płacący kartami muszą liczyć się z niespodziankami. Podczas transakcji w sklepach możemy zostać zaskoczeni - chodzi o wpisanie swojego indywidualnego kodu dostępu. To, co ma chronić klienta, może okazać się jego zgubą.
Kłopot bierze się stąd, że w niektórych punktach dodatkowe przystawki do terminali są praktycznie niedostępne dla klientów.
Tak jest na przykład w aptekach, gdzie zwykle prócz lady są dodatkowe szyby. Leki i pieniądze wydawane i przyjmowane są przez małe szczeliny, a przez nie czytnika przepchnąć nie sposób:
Kod PIN zamiast podpisu wprowadzono dlatego, że karty nagminnie giną. - Zawsze zresztą są na nich wzory podpisu, dlatego złodzieje nie mają najmniejszych kłopotów z ich podrobieniem - powiedział Wacław Obłoza z trzeciego oddziału PKO SA w Krakowie:
Mnożą się awantury, bo sprzedawcy z własnej wygody proszą klientów o wyrecytowanie PIN-u, co oczywiście wzbudza uzasadnione oburzenie.