Kłopoty z przeliczeniem wyborczych głosów
Opóźnia się liczenie głosów, oddanych w niedzielnych wyborach parlamentarnych. Największe spóźnienia są w Warszawie. Z tego powodu Państwowa Komisja Wyborcza nie ogłosiła dotąd nawet listy ugrupowań, które przekroczyły wymagane progi wyborcze.
Wszystko przez błędy, które pojawiły się niemal w każdym protokole przyniesionym przez przedstawicieli ponad 700 komisji obwodowych. - Nie do końca byliśmy poinformowani jak powinniśmy wypełniać te formularze na samym końcu. Były błędy w zestawieniach, dlatego, że nie byliśmy poinformowani, iż nie wolno stawiać kresek tylko zera tam gdzie nie ma głosów - mówią pracujący przy wyborach. Podobne kłopoty miały także inne komisje, a efekt jest taki, że do poprawki czeka wciąż ponad 100 protokołów.
Nikt więc na razie nie wie kiedy można się spodziewać zakończenia przeliczania głosów. Urzędnicy wymieniają co prawda godzinę 17:00, ale ten termin wydaje się być bardziej życzeniowy niż realny. Aby to stwierdzić wystarczy poobserwować sceny, które od wczoraj rozgrywają się w budynku przy Placu Bankowym: - To były kłótnie między ludźmi w komisjach, ludzie rzucali wyniki mówiąc, że już więcej nie będą liczyć. To, co się działo to były dantejskie sceny.
Podobnie twierdzili inni przedstawiciele komisji, którzy w ciągu ostatnich 24 godzin kilka razy odwiedzili Krajowe Biuro Wyborcze. Najgorsze jest jednak to, że niektórych do tej pory nie można nakłonić do ponownego przyjścia. Wszystko wskazuje więc na to, że warszawska komisja zakończy swoją pracę najwcześniej późnym wieczorem.