Kierowca polskiego autokaru usłyszał zarzuty
Kierowcy polskiego autokaru, który miał w piątek wypadek w Serbii, postawiono zarzut ciężkiego przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu ruchu drogowego - powiedział dziś ambasador RP w Belgardzie Maciej Szymański.
Szymański dodał, że kierowcę aresztowano na 30 dni. Zgodnie z serbskim kodeksem karnym grozi mu kara od roku do 8 lat pozbawienia wolności.
Jak poinformowało polskie MSZ, kierowca trafił do aresztu śledczego w Sremskiej Mitrowicy.
Drugi kierowca autobusu oraz przewodnik wycieczki, który siedział najbliżej kierowcy i był bezpośrednim świadkiem zdarzenia, zostali przesłuchani w sobotę późnym wieczorem w charakterze świadków. Po przesłuchaniu zwrócono im dokumenty i umożliwiono powrót do kraju - podało MSZ.
Do wypadku doszło w piątek rano w okolicach miejscowości Indija, w odległości ok. 20 km od Belgradu. Według relacji świadków, kierowca stracił panowanie nad kierownicą, w wyniku czego autokar wypadł z drogi, zatrzymując się w rowie.
W wypadku zginęło sześć osób: dwoje dzieci, jedna kobieta i trzech mężczyzn. Ciężko rannych zostało dziewięć osób, a lżej - 31. Najciężej ranni cały czas przebywają w szpitalach w Serbii. Ich stan jest stabilny. Wczoraj nad ranem do Polski wróciło 46 turystów. Trafili do szpitali w Katowicach i Sosnowcu. Mniej poszkodowani wrócili już do domów.
INTERIA.PL/RMF/PAP