Katowice: Znaleziono 65. ciało
Służby rozbierające zawaloną halę w Katowicach dotarły do ciała 65. ofiary katastrofy z 28 stycznia. Nie ma wciąż pewności, że tragiczny bilans jest zamknięty.
Rzecznik śląskiej policji podinsp. Andrzej Gąska poinformował, że to ciało kobiety. - Ciało jest odsłonięte. Wiele wskazuje, że to ostatnia osoba na liście poszukiwanych po katastrofie.
Policjant zastrzegł jednak, że pewność, iż w ruinach hali nie ma już więcej ofiar, będzie można uzyskać dopiero w chwili, gdy cała powierzchnia rumowiska zostanie uprzątnięta. Posłuchaj:
- Trzeba zakładać taką ewentualność, że na miejscu katastrofy mogły się znaleźć osoby, których zaginięcia z różnych przyczyn nie zgłoszono, choćby z takiego powodu, że były to osoby samotne bądź najbliżsi nie wiedzieli, że tam się udały - zaznaczył Gąska.
Ciało 65. ofiary katastrofy służby prowadzące rozbiórkę hali znalazły około dwóch metrów od odsłoniętej już od paru dni posadzki hali i kilka metrów od ofiary znalezionej w piątek. Przypomnijmy, że cztery dni temu psy znalazły w gruzowisku ciało 64 ofiary. Był nim 25-letni mężczyzna, który figurował na policyjnej liście zaginionych po tragedii.
Na miejscu katastrofy w dalszym ciągu są prowadzone prace rozbiórkowe z jednoczesnym zabezpieczaniem materiału dowodowego na potrzeby śledztwa. Używany jest do nich ciężki sprzęt. W chwili, gdy pojawiają się pierwsze symptomy, że w ruinach może jeszcze być jakaś ofiara tragedii, sprzęt jest wycofywany i sprawdza się to już delikatniejszymi metodami.
W sprawie tragedii sprzed ponad dwóch tygodni na razie nikomu nie postawiono żadnych zarzutów.
Prokuratorzy pracują na miejscu tragedii i razem z biegłymi przygotowują materiały do ekspertyz. Analizowane są też dokumenty, zabezpieczone w Międzynarodowych Targach Katowickich.
Na obecnym etapie śledztwa prokuratorzy biorą po uwagę wszystkie potencjalne przyczyny katastrofy: śnieg i lód zalegający na dachu hali, błędy projektowe i konstrukcyjne, uchybienia w eksploatacji obiektu, a także możliwe błędy w lokalizacji hali. Pojawiły się bowiem informacje, że obiekt wybudowano na zapadającym się gruncie.
INTERIA.PL/RMF/PAP