Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Jedne studia to za mało

Kiedyś rzadki wyjątek, dzisiaj coraz częściej reguła. Drugi kierunek studiów to dla jednych pasja, dla drugich moda, a dla jeszcze innych po prostu konieczność i szansa na lepszą przyszłość.

/Archiwum

Koniec czerwca. Kolejka przed dziekanatem w Instytucie Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dwadzieścia do trzydziestu osób. Prawie wszyscy przyszli po zgodę na podjęcie drugiego kierunku studiów. Podobnie jest przed innymi dziekanatami i zapewne na innych uczelniach.

Kiedyś student drugokierunkowy to był rarytas, zapalony naukowiec, najpewniej kandydat na profesora. Dzisiaj każdy student III czy IV roku ma wielu znajomych, którzy ciągną po dwa kierunki. Rarytasy mają ich dzisiaj już po trzy. Dwukierunkowcy spowszednieli i nikogo już nie dziwią. Warto więc zapytać, kto i po co bierze dzisiaj drugi kierunek.

Z konieczności

/RMF

Jedni uważają, że w dzisiejszych czasach drugi kierunek to konieczność. Wymóg rynku pracy, na którym jest przecież coraz ciaśniej.

- Z drugim kierunkiem jest jak z drugim językiem - mówi Sławek, który studiuje prawo (V rok) i socjologię (IV rok). - Kiedyś, jak znałeś angielski, to byłeś gość. Teraz angielski to standard, a dopiero drugi język jest atutem. Tak samo jest z drugim kierunkiem - przekonuje.

Sławek nie ukrywa, że obydwa kierunki dobierał starannie pod kątem szans na znalezienie pracy po studiach. Jest modelowym przykładem człowieka, który wie, czego chce, i ma świetnie zaplanowane, jak to osiągnąć.

Z pasji

/RMF

Nie wszyscy są jednak tak wyrachowani. Dla wielu drugi kierunek to ciągle sposób na realizację swoich pasji. - Nie miałabym sił siedzieć na zajęciach od świtu do zmroku, gdyby mnie to nie pasjonowało - mówi Ewa, studentka IV roku medycyny i II roku religioznawstwa.

Ewa zdawała po maturze właśnie na medycynę i religioznawstwo. Dostała się tu i tu, ale zwyciężył tak zwany zdrowy rozsądek, popierany perswazjami rodziców i znajomych. Ewa poszła na medycynę, ale obiecała sobie, że ze swojej pasji nie zrezygnuje. I dopięła swego. Na III roku medycyny zaczęła studiować dodatkowo religioznawstwo.

Właśnie kierunki pasjonackie, takie jak religioznawstwo, filozofia czy historia sztuki, mają często więcej studentów drugokierunkowych, traktujących je raczej jako hobby, niż tych, dla których są podstawowymi studiami. Zresztą wśród tych drugich też coraz mniej jest takich, którzy na tym poprzestają. A jeśli już decydują się na kolejny kierunek, to wybierają go bardziej pod kątem szans zawodowych niż zainteresowań.

Jeden dla kariery, drugi dla przyjemności

Tomek, student V roku polonistyki, jest też na III roku marketingu i zarządzania. Skąd taki rozrzut? Tomek na polonistykę poszedł z zamiłowania do książek, ale szybko stracił złudzenia, że po tym kierunku uda mu się znaleźć świetnie płatną pracę. - Marketing to może nie było nigdy moje wielkie marzenie, ale z hobby, a wyłącznie tym jest dziś polonistyka, raczej trudno żyć - mówi.

Tomek przytacza też bardzo obrazową anegdotkę z Instytutu Polonistyki UJ. Podczas organizacyjnych zajęć na IV roku nagle okazało się, że właściwie nikomu nie odpowiada pora zajęć i każdy wolałby zmienić grupę. Pani doktor zgodziła się pójść na ustępstwa, ale tylko dla tych, którzy mają drugi kierunek. I wtedy okazało się, że z kilkunastu osób obecnych na sali na polonistyce poprzestaje... jedna. Reszta studiuje coś jeszcze, a niektórzy dopiero zaczynają nowy kierunek.

Tomek podchodzi do tej statystyki z przymrużeniem oka. - Jako socjolog widzę w tym typowy przejaw instynktu stadnego. Życzę im jak najlepiej, ale branie drugiego kierunku na czwartym roku, to jest trochę desperacki krok. No chyba, że ktoś chce być wiecznym studentem albo nie ma lepszego pomysłu - mówi.

Z braku lepszego pomysłu

/AFP

Czasem rzeczywiście trudno oprzeć się wrażeniu, że drugi kierunek bierze się po to, by uspokoić wyrzuty sumienia, że w czasach wyścigu szczurów nic się dla swojej przyszłej kariery nie robi. Albo po prostu dlatego, że inni też biorą.

Monika jest studentką V roku polonistyki i praktykantką w jednym ze znanych tygodników. - Dla mnie ludzie, którzy desperacko poszukują drugiego kierunku nie dlatego, że ich to kręci, ale dla papierku czy dlatego, że to jest w modzie, to jakiś obłęd - mówi. - Pracodawcy patrzą tylko na doświadczenie, dodatkowy papierek nie zrobi na nich wrażenia. Lepiej poszukać sobie jakiejś praktyki czy stażu - dodaje.

Ale Monika nie bierze pod uwagę, że nie wszystkim się spieszy do szukania pracy. Jest przecież jeszcze ponadczasowa grupa wiecznych studentów, którym zależy głównie na tym, żeby jak najbardziej przedłużyć swoją młodość. A co akurat studiują, ma już dla nich drugorzędne znaczenie.

Etaty dla wytrwałych?

A zatem konieczność czy moda? Pasja czy brak lepszego pomysłu? Na te pytania odpowie przyszłość. Odsetek osób, które skończą dodatkowe studia, pokaże, ilu jest wśród dwukierunkowców ludzi konsekwentnie pracujących na lepszą przyszłość, ilu wytrwałych pasjonatów, a na ile drugi fakultet był przejściową modą i chwilowym rozwiązaniem dla tych, którzy nie mieli akurat lepszego pomysłu na swoje życie.

Rozmawiając z dwukierunkowcami odnosi się jednak wrażenie, że zdecydowanie przeważają wśród nich ci, którzy w dodatkowym dyplomie widzą szansę na ciekawszą pracę i lepszą przyszłość. I wypada im tylko życzyć, żeby tego samego zdania byli pracodawcy.

INTERIA.PL

Zobacz także