Jedna trzecia Siemianowic może się zapaść?
Lokatorzy, ewakuowani ostatniej nocy z bloku w Siemianowicach Śląskich wracają w niedzielę wieczorem do swoich mieszkań. Wszyscy zostali wyprowadzeni z budynku, gdy tuż przy nim powstała wielka dziura w ziemi. Przyczyną powstania osuwiska były szkody górnicze i obfite opady deszczu.
Powstały przy ul. PCK krater miał powierzchnię ok. 100 m kw. i głębokości trzech-czterech metrów. Wraz z ziemią zapadł się samochód. Mieszkania musiało opuścić kilkudziesięciu lokatorów. Spośród 40 ewakuowanych tylko kilka osób zdecydowało się skorzystać z pomocy miasta i przenocować w pobliskim kompleksie sportowym, pozostali spędzili noc u bliskich lub znajomych.
- Lokatorzy już wracają do mieszkań. Udało się przywrócić kanalizację i energię elektryczną, dwie klatki pozostaną jeszcze przez pewien czas bez gazu - powiedział rzecznik siemianowickiego magistratu Michał Tabaka.
W niedzielę udało się zasypać lej, z którego wcześniej strażacy wydobyli samochód osobowy, zmieściło się w nim kilkanaście dużych ciężarówek materiału. Jak zapowiedział na konferencji prasowej prezydent miasta Jacek Guzy, w poniedziałek mają się rozpocząć badania geologiczne - specjalne odwierty mają dać odpowiedź na temat stanu terenu.
Tuż po zapadnięciu się ziemi lokalne służby kryzysowe zwróciły się do Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach (WUG) i Centralnego Zakładu Odwadniania Kopalń o sprawdzenie na mapach obszarów górniczych, czy przyczyną osunięcia się ziemi mogła być prowadzona w tym rejonie eksploatacja.
- Po sprawdzeniu okazało się, że rzeczywiście do 2000 r. był to obszar górniczy. Nieistniejąca już kopalnia "Siemianowice" prowadziła tam wydobycie - i to płytko pod powierzchnią, bo ok. 50 m - powiedziała w niedzielę PAP rzeczniczka WUG Edyta Tomaszewska.
Z map górniczych wynika, że pod budynkiem biegnie dawny kopalniany chodnik. Wyrobiska te powstały w latach 1929-30, jeszcze w latach 60. wydobywano tu węgiel. Teraz, po wykonaniu odwiertów, nieczynne wyrobiska mają zostać zamulone, czyli zostanie zastosowana technologia stosowana przy likwidacji wyrobisk górniczych.
- Muszą być przeprowadzone badania geotechniczne, później będzie można przystąpić do wypełniania pustek szlamem. Może to być kwestia paru dni, a może paru tygodni To, jaka ilość materiału może tam wejść, jest zupełną niewiadomą - powiedział inspektor nadzoru budowlanego w Siemianowicach Grzegorz Malicki. Jak dodał, na wypełnienie podobnych pokładów potrzeba od kilkuset do nawet kilkunastu tysięcy metrów sześciennych materiału.
Nie jest pewne, kto ostatecznie pokryje straty. Jak mówi prezydent, teren należy do likwidatora Huty Jedność. Nie czekając na rozstrzygnięcie tej kwestii, zabezpieczono środki z kasy miejskiej. Później prawdopodobnie władze będą się starać o odszkodowanie od Skarbu Państwa.
Przedstawiciele urzędu miejskiego mówią, że jedna trzecia terenu miasta jest potencjalnie zagrożona podobnymi zjawiskami, bo pod ziemią biegnie wiele dawnych wyrobisk, ten sam problem dotyczy wielu miast na Górnym Śląsku.
- Na pewno w tym przypadku wydatnie "pomogła" nam pogoda - zaznaczył prezydent.
- W latach transformacji troszeczkę zapomniano o Górnym Śląsku - pozamykano kopalnie i huty, ale nikt nie pamiętał, że tutaj geologicznie pod nami jest ser szwajcarski - dodał Guzy.