Ja wam się powydurniam...
"Ja wam się jeden z drugim ponawydurniam" - krzyczała nauczycielka na uczniów w jednej z telewizyjnych reklam. Reklamę ściągnięto, bo nauczyciele protestowali, twierdząc, że jest dla nich krzywdząca. Tymczasem podobne scenki można nieraz zaobserwować w polskiej szkole.
Polscy nauczyciele od lat narzekają na trudne warunki pracy, niedofinansowanie nauki, zbyt niskie pensje. Ale to nie mogą być argumenty na każdą krytykę.
"Wieloryb to ryba..."
Niska pensja nie tłumaczy nauczycielki z ponad 20-letnim stażem ze szkoły w Sątopach na Warmii, która wmawiała uczniom, że nurkowanie to zajęcie nurkowca, wieloryb to ryba, a Krzysztof Kolumb był polskim naukowcem, który "dokonał opływu Ziemi".
Z kolei nauczycielka z Łodzi postanowiła, że nie będzie sprawdzać próbnych matur z języka angielskiego, bo "nikt jej za to nie płaci". Kobieta odsłoniła na tablicy klucz prawidłowych odpowiedzi do testu i kazała uczniom sprawdzić sobie prace samym.
"Niedorozwinięta jesteś?!"
Do Rzecznika Praw Dziecka trafia coraz więcej skarg od uczniów, którzy są obrażani, a nawet bici w szkole. - Niestety, większość z nich potwierdza się - mówi Mariola Chojnacka z biura RPD.
Ostatnio głośno było o nauczycielu z łódzkiego liceum, który dostał na lekcji ataku furii i zwymyślał uczennicę. Waląc pięścią w stół krzyczał m.in.: "Wróć na miejsce, do cholery! (...) Niedorozwinięta jesteś?!". Sprawa ujrzała światło dzienne dzięki uczniom, którzy nagrali całą scenę na komórkę, a film umieścili w internecie.
Nauczyciel z Nowogardu w Zachodniopomorskiem przyszedł na lekcje pijany. Mimo, że obecność promili we krwi potwierdziła policja, mężczyzna nie stracił posady, ponieważ dyrektorka nie zdecydowała się na zawieszenie go. Tłumaczyła, że pedagog "nie był pijany, a tylko pod wpływem alkoholu".
Kilka miesięcy temu prokuratura w Kaliszu zarzuciła nauczycielowi gimnazjum w miejscowości Staw nieumyślne spowodowanie uszkodzenia ciała u czternastoletniego ucznia. Do zdarzenia doszło na lekcji wychowania fizycznego. Chłopak nie wykonywał poleceń nauczyciela. Doszło do szarpaniny, w trakcie której zdenerwowany pedagog uderzył ucznia w ramię, a ten - pedagoga w twarz...
Nauczyciele bronią się, że sami już nie wiedzą, co tak naprawdę im wolno. Twierdzą, ze nic nie mogą poradzić na wulgarne zachowanie, lenistwo i agresję uczniów, ponieważ, gdy zareagują, zarzuca im się łamanie praw uczniów bądź deptanie ich godności osobistej. Doświadczeni wychowawcy twierdzą, że na pewno nie można używać wobec takich uczniów siły. Pozostają im zatem rozmowy z rodzicami, a w ostateczności wezwanie policji.
Potrafią dać w kość
"Uczeń ma zaburzenia zachowania. Potrafi kopać, atakować nożyczkami nauczyciela i kolegów! Dodam ze jest z drugiej klasy szkoły podstawowej! Podczas wybuchu złości jest bardzo silny i nieobliczalny. Sam nauczyciel nie daje rady go uspokoić. Nie wiemy nawet jak to zrobić? Co nam wolno, aby to było zgodne z prawem!? Obawiamy się, że możemy zrobić cos niefortunnie i mieć z tego powodu nieprzyjemności" - taki post można przeczytać na jednym z nauczycielskich forów internetowych. Przykładów jest więcej...
W tym tygodniu prasa doniosła o uczniach z Solca Kujawskiego, którzy doprowadzili do zwolnienia nauczyciela, bo był "zbyt wymagający". Sprowokowali go do użycia siły i wszystko nagrali na telefonie komórkowym.Warto jednak dodać, że w obronie nauczyciela stanęło wielu uczniów szkoły.
Każdy pamięta także głośną sprawę maltretowanego pedagoga z Torunia, któremu uczniowie wkładali na głowę kosz na śmieci i znęcali się nad nim, na różne sposoby.
- Nauczyciel nie może być słaby psychicznie, bo wtedy pozwala, żeby uczniowie wchodzili mu na głowę, a to się nigdy dobrze nie kończy - mówi Przemek, nauczyciel języka polskiego. - Nie można jednak odpowiadać agresją na agresję. Od tego jest dyrektor placówki i policja - dodaje.
Nie wszyscy tacy straszni
Trudno znaleźć argumenty na usprawiedliwienie nauczyciela, który szarpie, bije i obraża uczniów. Równie trudno tłumaczyć uczniów, którzy wyżywają się na pedagogu.
Nauczyciele skarżą się, że uczniowie "nie mają żadnych obowiązków, tylko same prawa". Uczniowie, że "z nauczycielami nie można wygrać, bo wydaje im się, że mają zawsze rację".
Nie można jednak potępiać w czambuł wszystkich nauczycieli tylko dlatego, że media nagłośniły kilka skandalicznych spraw. - Do dziennikarzy zawsze dochodzą sygnały, że jeden dom w mieście się zawalił, a nie że pozostałe tysiąc stoi - broni nauczycieli Anna Radziwiłł, była podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki.