"Inka" się nie przyznaje
Cała sprawa jest "polityczno-mafijna", a ja wciąż boję się o swoje życie - oświadczyła dziś Halina G., ps. Inka, oskarżona o pomoc w zabójstwie byłego ministra sportu Jacka Dębskiego.
Dziś zaczął się drugi proces w tej sprawie.
"Inka" odmówiła przed warszawskim sądem składania jakichkolwiek wyjaśnień czy nawet odpowiadania na pytania. Złożyła tylko oświadczenie, w którym twierdzi, że świadomie zdecydowała się złożyć pełne wyjaśnienia, które jednak doprowadziły do oskarżenia właśnie jej.
Oświadczyła ponadto, że przedstawiciele policji i prokuratury - także Prokuratury Krajowej - proponowali jej status świadka koronnego w zamian za zeznania obciążające gangsterów i polityków.
W warszawskim sądzie była reporterka RMF FM, Beata Lubecka:
W ubiegłym roku "Inka" została skazana na 8 lat więzienia. Sąd uznał, że Halina G. na zlecenie gangstera z Wiednia Jeremiasza Barańskiego, ps. Baranina, wyprowadziła Dębskiego ze stołecznej restauracji, przed którą wkrótce potem został zastrzelony.
W marcu 2004 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie zdecydował, że proces trzeba powtórzyć, aby rozstrzygnąć, czy "Inka" tylko pomogła, czy też współdziałała w popełnieniu zabójstwa. Wskazany przez "Inkę" zabójca "Sasza" i domniemany zleceniodawca "Baranina" nie żyją - obaj powiesili się w celach aresztów.
Okoliczności tragicznej śmierci Jacka Dębskiego nadal pozostają niewyjaśnione. Dębski został zastrzelony w nocy z 11 na 12 kwietnia 2001 roku na Wale Miedzeszyńskim w Warszawie. Motywem zabójstwa miały być jego pieniądze.