I znów skandal w NFZ...
Załączniki do umów na dostarczanie sprzętu medycznego, prezentowane na internetowych stronach Narodowego Funduszu Zdrowia przygotowuje - uwaga! - producent takiego sprzętu. Firma ta startuje zresztą w konkursie po publiczne pieniądze. A chodzi o naprawdę całkiem spore kwoty.
Okazuje się, że istnieje coś takiego, jak metryczka, czyli historia powstania dokumentu elektronicznego. Na tej metryczce zachowały się dane: nazwa firmy i nazwisko autora. W tej postaci dokument trafił na strony internetowe NFZ.
Kontrowersyjny dokument to jeden z załączników do umowy, która ma obowiązywać w kontraktach NFZ z firmami dostarczającymi sprzęt medyczny. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że firma, której nazwa widnieje w metryczce, jest bardzo zainteresowana utrzymaniem uprzywilejowanej pozycji na rynku i nie chce dopuścić do tego, aby to pacjenci mogli wybierać potrzebny im sprzęt. Chce natomiast, by decyzje o tym, kto dostarczy, np. wózki inwalidzkie, zależały jedynie od garstki urzędników NFZ.
Wiceprezesi Funduszu po obejrzeniu dokumentu, stwierdzili, że... zadziałał komputerowy wirus. - My to zaraz sprawdzimy. (...) To jest rzeczywiście gigantyczny materiał i gdzieś mogą jakieś, tego rodzaju się pojawić... mam nadzieję, że bardzo mało takich właśnie... - tłumaczył wyraźnie zmieszany jeden z wiceprezesów.
Problem w tym, że - jak mówią informatycy - historii powstania dokumentu elektronicznego nie jest w stanie zmienić żaden wirus...