Hakerzy atakowali rządowe strony z Polski, Czech i Niemiec

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij

Hakerski atak na strony instytucji rządowych nastąpił głównie z Polski. Większość komputerów, z których unieruchomiono portale administracji, zlokalizowano w naszym kraju. Inne - m.in. w Czechach i w Niemczech.

Taki komunikat hakerzy umieścili na stronie premiera po ataku
Taki komunikat hakerzy umieścili na stronie premiera po atakuINTERIA.PL

Tak wynika z analiz Rządowego Zespołu Reagowania na Incydenty Komputerowe, do których dotarli dziennikarze RMF FM. Chodzi o styczniowy protest przeciwko podpisaniu przez rząd międzynarodowego porozumienia ACTA w sprawie walki z podróbkami.

Z analiz Rządowego Zespołu Reagowania na Incydenty Komputerowe wynika, że aż 71 proc. komputerów, z których zaatakowano rządowe strony, zlokalizowano w Polsce. 8 procent ataków było z Czech, 5 procent z Niemiec.

Eksperci stwierdzili, że hakerzy wykorzystali narzędzie zwane LOIC, czyli tak zwane "działo jonowe". Wykorzystuje się je do przeciążenia atakowanych serwerów, poprzez gigantyczną liczbę wejść na dane strony.

Ta rzeczywiście była wielka. W najgorętszym momencie ataku na strony ABW w ciągu minuty próbowało wejść ponad 20 tysięcy użytkowników. Strona Sejmu w szczytowym momencie obciążona była prawie 5 tys. wejść na minutę, resort obrony - 11 tysiącami.

Z grubsza można oszacować, że na portale państwowych instytucji przez 2 i pół doby ataku starało się dostać nawet miliard użytkowników.

Przejdź na