Mężczyzna zaginął w czasie jednej z wypraw do bieszczadzkich lasów. GOPR-owcy, którzy wyruszyli wtedy na jego poszukiwanie, zostali zaatakowani przez niedźwiedzia. Kilkanaście metrów od miejsca ataku znaleźli ciało Stanisława P. Początkowo prokuratura nie wykluczała, że za śmierć mężczyzny odpowiada człowiek. Biegli jednak doprecyzowali swoją opinię i ostatecznie uznali, że to atak niedźwiedzia doprowadził do śmierci 61-latka - czytamy w gazecie. Niedźwiedź morderca do tej pory nie został namierzony. W całej Polsce żyje ok. 130 sztuk tych zwierząt i są one pod całkowita ochroną.