Otrzymujemy od kolejowych załóg liczne wyrazy poparcia i deklaracje przyłączenia się do nas. Nie chcemy jednak powiększać dalej liczby głodujących - powiedział Szczerbatko. Protestujący w Lublinie są zawiedzeni brakiem reakcji władz.- Nikt się nami nie interesuje. Może sumienie ich ruszy, jak nas będą odwozić do szpitala - dodał Szczerbatko. W czwartym dniu głodówki lubelscy kolejarze mówią, że są osłabieni, ale czują się dobrze. Codziennie bada ich lekarz. Dzisiaj dodatkowo byli badani przez kardiologa. Jedna osoba protestująca w Olsztynie została odwieziona do szpitala, natomiast jeden ze strajkujących w Warszawie, zdaniem lekarzy, kwalifikuje się do wycofania z głodówki. Protest głodowy kolejarzy rozpoczął się w poniedziałek w Warszawie. W następnych dniach do głodówki przyłączały się kolejne grupy w różnych miastach. Kolejarze uważają, że rząd nie wywiązał się z zobowiązań przyjętych w lipcu i listopadzie, w wyniku których koleje miałyby otrzymać łącznie 1 mld 138 mln zł, m.in na finansowanie pasażerskich przewozów regionalnych. - Nie mamy żadnych nowych postulatów, żądamy tylko podjęcia merytorycznych rozmów z rządem, przy obecności mediów, na temat zerwanych wcześniej porozumień. Naciskamy na rozmowy w siedzibie PKP ze względu na stan zdrowia głodujących - powiedział rzecznik protestujących Leszek Miętek. Dodał, że liczba głodujących wzrosła do ok. 80 osób w całej Polsce. - Mam informację o rozpoczęciu protestu we Wrocławiu i Czerwieńsku. W sobotę do strajku mają przystąpić Kielce i Nowy Sącz - powiedział rzecznik. Boją się utraty miejsc pracy. Protestują przeciwko zmniejszaniu liczby pociągów w nowym rozkładzie jazdy i nieprzygotowanej, ich zdaniem, regionalizacji spółki PKP Przewozy Regionalne.