Obecnie trwa przesłuchanie podejrzanego. Nie wiadomo czy były komendant przyznał się do zarzucanych mu czynów i czy prokuratura wystąpi do sądu z wnioskiem o jego aresztowanie. Zarzuty wobec Mieczysława K. mogą jeszcze ulec zmianie. Jak poinformowano dzisiaj w krakowskiej prokuraturze apelacyjnej, Mieczysław K., zatrzymany w związku ze śledztwem dotyczącym afery paliwowej, przyjął co najmniej kilkaset tysięcy złotych łapówki. - Nie możemy powiedzieć, za co te pieniądze zostały wręczone, ani kto je wręczał. Jest to co najmniej kilkaset tysięcy złotych - powiedział dziennikarzom zastępca szefa Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie prokurator Ryszard Tłuczkiewicz. Wiadomo, że pieniądze były przekazywane kilka razy. Jak ustaliła prokuratura, komendant przyjmował je w gotówce. Według prokuratury, podejrzany ujawnił zorganizowanej grupie przestępczej dwa bardzo istotne dokumenty. Jeden dotyczył powołania specjalnej grupy do zwalczania przestępczości paliwowej i zawierał imiona, nazwiska, stopnie, a nawet zadania funkcjonariuszy policji, służb skarbowych i celnych. Drugi dokument - opracowany w śląskiej komendzie policji - opisywał mechanizmy działania grup przestępczych prowadzących obrót paliwami i zawierał nazwy i adresy firm, którymi interesują się organa ścigania. Szef krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej prok. Bogusław Słupik ujawnił, że podczas zatrzymania komendant oświadczył, iż nie da się zatrzymać funkcjonariuszom ABW i wymierzył w ich kierunku pistolet. Próbował go przeładować, ale został obezwładniony. W związku z tym, postawiono mu jeszcze jeden zarzut - zmuszania funkcjonariuszy do zaniechania czynności służbowych. Podczas zatrzymania Mieczysław K. miał 1,5 promila alkoholu we krwi. W czasie przeszukania jego domu znaleziono dokumenty opatrzone klauzulą "tajne", ale czy rzeczywiście takie są - wyjaśni dochodzenie. Mieczysław K. został zatrzymany wczoraj w miejscu zamieszkania, w okolicach Częstochowy ok. godz. 18.30 przez funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych Policji oraz funkcjonariuszy ABW. Zarzuty, jakie postawiono K., mają związek z pełnioną przez niego od 1998 do 2002 r. funkcją komendanta wojewódzkiego śląskiej policji. Wiedza generała Mieczysława K. może być groźna dla wielu osób, zarówno dla ludzi z policji, jak i ze świata polityki. - Politycy zawsze chcieli wiedzieć nad czym pracuje policja - mówił Mieczysław K. przed swoim odejściem z policji prawie 3 lata temu. - Gdybym państwa dzisiaj próbował przekonać, że rzeczy w Polsce dzieją się w sposób naturalny, że obsadzane są określone stanowiska bez odpowiedniego reżyserowania, to bym skłamał - dodał. Ale nie ujawniał żadnych nazwisk. - Niech to zostanie moją słodką tajemnicą - mówił. Czy podzieli się nią podczas przesłuchań, dowiemy się po kolejnych zatrzymaniach i to z pewnością osób związanych nie tylko z mafią paliwową.