Gdzie ta wiosna?
W poniedziałek o godz. 19:27 w Polsce rozpoczęła się astronomiczna wiosna. Ale na tę prawdziwą, z kwitnącymi pąkami na drzewie, słońcem i ciepłem będziemy musieli jeszcze poczekać.
Jak mówi INTERIA.PL Hanna Miksa z Biura Prognoz Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Warszawie, najbliższe dni nie przyniosą w pogodzie żadnych rewolucyjnych zmian. Temperatury będą wahać się od minus jednego do kilku stopni powyżej zera. I nie ma w tym ani nic dziwnego, ani nic niepokojącego.
Według przyjmowanych przez klimatologów kryteriów, tzw. wiosna termiczna ustala się, gdy co najmniej przez trzy dni średnia dobowa temperatura powietrza utrzymuje się pomiędzy 5 a 10 stopniami C.
Z wieloletnich badań wynika, że w rejonie Niziny Śląskiej termiczna wiosna pojawia się około 25 marca, w rejonie Warszawy można jej oczekiwać ok. 30 marca, a w rejonie Suwałk - ok. 5 kwietnia.
"W marcu jak w garncu"
Straszyła nas tym niedawno gazeta "Fakt". Jej dziennikarze powołując się na synoptyka z Biura Prognoz Pro-GEM w Gdyni Grzegorza Gumińskiego donosili, że "w pierwszej dekadzie tego miesiąca musimy być przygotowani nawet na nadejście mroźnego arktycznego powietrza".
A potem wcale nie ma być lepiej. Zdaniem gazety, w kwietniu będzie nawet 2 st.C, w maju zaledwie 14, w czerwcu marne 17, a w lipcu około 20 - czyli ziąb i plucha.
Tak pesymistycznych temperatur nie przewidują synoptycy z Biura Prognoz Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Warszawie. Podkreślają jednak, że polska strefa klimatyczna potrafi być kapryśna. Sprawdzają się zatem polskie porzekadła, że "w marcu jak w garncu", a "kwiecień plecień poprzeplata, trochę zimy, trochę lata".
- Polska jest krajem, gdzie bardzo trudno jest prognozować pogodę, bo leżymy w takiej strefie klimatycznej, gdzie ścierają się różne masy powietrza - mówi Hanna Miksa z IMGW. - O tej porze roku może być zarówno minus 15 w nocy, jak i plus 15 w dzień, w naszych szerokościach geograficznych nie jest to nic nienaturalnego - dodaje.
Warto też zauważyć, że najbardziej kapryśnym miesiącem z wielkimi kontrastami pogodowymi jest marzec. I tak np. 1 marca 1963 roku termometry wskazywały w Rzeszowie minus 30,9 st., a 21 marca 1974 roku było we Wrocławiu plus 25,2 st.
Tropiąc wiosnę
Mimo tak niepokojących prognoz, w Polskę wyruszyli tropiciele wiosny, którzy już teraz udowadniają, że wiosna jednak będzie, trzeba tylko umieć ją rozpoznawać.
- Od paru dni widuję gęsi lecące kluczami, ale dopiero wystające ze śniegu główki przebiśniegów przekonały mnie, że wiosna jest tuż-tuż - mówi Andrzej Trypko, jeden z polskich "tropicieli wiosny" (z ang. Spring Hunter). Pan Trypko znalazł też motyla cytrynka, słyszał również śpiewającego szpaka.
Wiosna daje o sobie znać na różne sposoby. Ptaki wyruszają na poszukiwanie partnerów i miejsc dogodnych na założenie gniazda. Przy odrobinie szczęścia można zobaczyć nawet pisklęta w gnieździe.
Marzec to pora narodzin małych dzików. Przychodzą na świat w zagajnikach, starannie wyścielonych suchą trawą. Miłość kwitnie także wśród lisów, a nawet ryb. Z uli wyleciały także pszczoły i zaczęły obloty, a matki zaczynają składać jaja.
Wiosnę wskazuje także dłuższy dzień. Słońce wcześniej wschodzi i później zachodzi. Z każdym dniem będzie więc coraz jaśniej.
Ponad to, jak oceniają specjaliści, takie łagodne przejście z zimy do wiosny jest lepsze dla naszych organizmów i dla samej przyrody.
Z kolei Max Weber, klasyk socjologii niemieckiej, mawiał, że jedynym niezaprzeczalnym dowodem na nadejście wiosny jest widok "przytulonych zakochanych par zajmujących wszystkie ławki w parkach".
Dominika Rzepka