Najprawdopodobniej nie widząc szans na dalszą ucieczkę, otoczony przez ponad 100 policjantów, żołnierzy i żandarmów Galemba zastrzelił się z posiadanej broni koło Prostyni w woj. zachodnio-pomorskim. Okazuje się, że od momentu rozbicia warszawskiej taksówki Krzysztof Galemba uciekał pieszo. Ukrywał się w pobliskich lasach. Nieprawdziwą więc okazała się informacja o sterroryzowaniu kierowcy czerwonego cinquecento. Człowiek, który dzwonił z przydrożnej budki i odwiedził bar w Prostyni był po prostu bardzo podobny do poszukiwanego. Zdaniem psychologów od początku motywem działania Galemby był zawód miłosny i chęć zamanifestowania bólu po stracie narzeczonej. Dziewczynę odbił mu jego brat. Posłuchaj reportera RMF FM Piotra Lichoty: Krzysztof Galemba podejrzewany był o napad na strzegącego wojskowego lotniska Okęcie żołnierza podporządkowanego BOR I Warszawskiej Brygady Zmechanizowanej. Z "kałasznikowa", którego zabrał żołnierzowi, miał później zastrzelić narzeczoną swojego brata w podwarszawskim Halinowie.