Dziś decyzją uchwały Związku Nauczycielstwa Polskiego zdecydowano, że strajk będzie trwał mimo zbliżających się najważniejszych dni w szkołach średnich. Zgodnie z prawem, do 16 kwietnia powinny się odbyć tzw. rady klasyfikacyjne, na których nauczyciele ostatecznie zatwierdzają oceny końcowe maturzystów, a co za tym idzie dopuszczają ich do matury. Wobec przedłużającego się strajku zwoływanie tych rad stanęło pod znakiem zapytania. Co się stanie jeśli się nie odbędą? W dużym skrócie mówiąc - uczniowie ostatnich klas szkół średnich mogą nie przystąpić do matur. Na pytanie, czy matury są zagrożone, Sławomir Broniarz odpowiedział krótko: - Moim zdaniem tak. O przedstawienie swojego stanowiska poprosiliśmy drugi związek zawodowy, który pozostaje w sporze zbiorowym. - To jest oczywiste. Nie zawieszamy, nie przerywamy, nie kończymy strajku. Wobec tego jego uczestnicy nie wykonują obowiązków służbowych. Jeżeli w czasie strajku dyrektor zwoła radę pedagogiczną, to strajkujący legalnie może na nią nie przyjść. Nie poniesie z tego tytułu żadnych negatywnych konsekwencji - zapewnia w rozmowie z Interią Sławomir Wittkowicz z FZZ. Nauczyciele mogą się natomiast obawiać, że narażą się nie tylko przełożonym, ale też o ostracyzm społeczny. Skąd więc przekonanie Wittkowicza, że nie poniosą konsekwencji? - Mówi o tym ustawa. Nie rozstrzyga tego dyrektor. Gdyby ukarał za takie zachowanie nauczyciela, pozostaje droga sądowa i wtedy z niej skorzystamy i złożymy pozwy wobec dyrektora dotyczące przekroczenia uprawnień - zapowiada. Sprawdzamy, czy rzeczywiście istnieje taki zapis. "Udział pracownika w strajku zorganizowanym zgodnie z przepisami ustawy nie stanowi naruszenia obowiązków pracowniczych" - czytamy w art. 23 ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. - Zapis jest precyzyjny. Nie wymaga wyjaśnień - kończy Wittkowicz.