"Fakt": Wszechobecna korupcja
Według unijnych ekspertów co czwarty przetarg w Polsce może być ustawiony - informuje w dzisiejszym wydaniu "Fakt". Gazeta publikuje także "wielki cennik łapówkarski", czyli ile w Polsce trzeba zapłacić urzędnikom, lekarzom, politykom, by załatwić coś z pominięciem obowiązujących przepisów.
Powołując się na raport Europejskiego Urzędu ds. Przeciwdziałania Nadużyciom "znamiona korupcji nosi w Polsce nawet 23 proc. publicznych procedur przetargowych". Autorzy przygotowanego przez Bank Światowy dokumentu "Korupcja w Polsce" wycenili także, że za przeforsowanie w polskim Sejmie ustawy trzeba zapłacić trzy miliony dolarów, czyli ok. 9,3 mln zł.
Kilka dni temu powołując się na ten sam raport "Fakt" informował, że każdy z nas płaci rocznie 110 zł "podatku korupcyjnego", ponieważ korupcja zwiększa koszty publicznych inwestycji aż o 4 procent - czyli np. w tym roku o 4 mld złotych.
Tabloid przypominał, że w raporcie wyliczono koszty korupcji podczas przetargów. "Okazuje się, że zarówno budżety krajowe, jak i budżet UE (jeżeli było współfinansowanie projektów) straciły w 2010 roku od 1,4 mld do 2,2 mld euro. Oznacza to, że straconych zostało 3-4 proc. wartości przetargów" - podkreślała gazeta.
Przypominając różne procesy, w których skazani zostali uznani winnymi korupcji, "Fakt" wylicza dziś co i za jaką łapówkę można w Polsce uzyskać. I tak: pozytywna opinia inspektora budowlanego kosztuje 100 tys. zł, zdany egzamin na studiach - 50-300 zł, przejazd bez biletu - 10-100 zł, przyspieszenie zabiegu - 400 zł, zwolnienie z aresztu - 30 tys. zł, cesarka na żądanie - 1500 zł, szybka decyzja ws. wycięcia drzewa - 200 zł, przyspieszenie operacji - 1000 zł.
Jak korumpuje się lekarzy?
Kontynuując temat korupcji gazeta opisuje także proceder korumpowania lekarzy przez koncerny farmaceutyczne. "Fakt" dotarł do byłej pracownicy jednego z koncernów farmaceutycznych, która twierdzi, że za wypisywanie recept na konkretne leki dla pacjentów, lekarze otrzymują wyjazdy w luksusowych ośrodkach SPA, drogie laptopy, pieniądze, a nawet... seks.
"Każdy z nas ma swój region działania i do tego odpowiedni budżet, na łapówki dla lekarzy. Na pozyskanie jednego lekarza nawet 8 tysięcy złotych" - twierdzi rozmówczyni "Faktu". "Przed wizytą u lekarza przedstawiciel sprawdza, jakim medyk jeździ samochodem, gdzie mieszka. I czy lubi luksus. Jeśli tak, to jego skorumpowanie idzie z górki" - dodaje. "Nie każdego lekarza da się skorumpować, mówimy na nich "zawzięci" - opowiada była pracownica koncernu farmaceutycznego.
Według niej, najwięcej koncerny zarabiają na drogich specjalistycznych lekach, refundowanych przez państwo. Lekarze "wprost od nas żądają za generowanie recept zaproszeń na szkolenia w luksusowych hotelach, wycieczek dla siebie i rodziny, prezentów, pieniędzy za fikcyjne porady, szkolenia, a i seksu" - wylicza była przedstawicielka medyczna.
W procederze biorą też udział farmaceuci, którzy nie zamieniają leków na tańsze zamienniki.
INTERIA/RMF