"Fakt": Seksmarszałek miał tajne służbowe lokum
W sypialni tajnego służbowego lokum marszałek Podkarpacia Mirosław Karapyta (53 l.) załatwiał awanse w pracy - pisze dzisiejszy "Fakt".
Chodzi o 35-metrowe mieszkanie w bloku z epoki gierkowskiej, które według informacji gazety należało do rzeszowskiego urzędu miejskiego.
"Nasi informatorzy mówią wprost: zabawiał się tam z kobietami, m. in. z tymi, od których wymuszał seks za pracę" - czytamy w artykule.
Według ustaleń "Faktu", w mieszkaniu odbywały się głośne imprezy. Ale na noc marszałek zawsze wracał swoją limuzyną do domu, do żony.
Karapyta został zatrzymany przez CBA pod koniec kwietnia. Sąd aresztował go na trzy miesiące i wyznaczył kaucję w wysokości 60 tys. złotych, po której uiszczeniu Karapyta wyszedł na wolność. Nie zrezygnował z funkcji marszałka.
Prokuratura postawiła Karapycie siedem zarzutów dotyczących czynów popełnionych w latach 2011-2012. Miał on przyjąć łapówki łącznie na kwotę kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Korzyści przyjmowane przez marszałka miały polegać też na opłaceniu mu urlopu za granicą i w Polsce.
Dwa zarzuty dotyczą korzyści osobistych w postaci zaspokajania potrzeb seksualnych.
Według śledczych, na których powołuje się "Fakt", niewykluczone, że marszałek usłyszy kolejne zarzuty o podobnym charakterze.
Więcej w dzisiejszym "Fakcie" w tekście "Rzeszowska bunga bunga".