Emeryci w armii. Płacimy im podwójnie
Zdrowi i sprawni żołnierze po 15 latach odchodzą na emeryturę. Następnego dnia wracają do swoich jednostek, ale jako pracownicy cywilni - donosi "Gazeta Wyborcza".
Wojsko na etatach pracowników cywilnych zatrudnia blisko 7 tys. emerytów i rencistów wojskowych. Odpowiada to 13 proc. wszystkich osób zatrudnionych na stałe w armii (zarówno żołnierzy, jak i cywilów) pod koniec ubiegłego roku. Podobne zjawisko, choć na mniejszą skalę, występuje w policji. Pracuje tu ponad 500 policyjnych emerytów - czytamy w "GW".
Gazecie opowiada 40-latek, były zawodowy żołnierz z południa Polski: "Byłem chorążym, pracowałem jako szef kancelarii. Odszedłem na emeryturę po 25 latach pracy. Następnego dnia zjawiłem się w tej samej kancelarii, ale jako pracownik cywilny. Robię z grubsza to samo. Ekschorąży zarabia 1 tys. zł na rękę. Biuro emerytalne MON wypłaca mu 2 tys. zł. W sumie dostaje o 200 zł więcej, niż zarabiał wcześniej.
Ekschorąży, będąc żołnierzem, mógł być w każdej chwili przeniesiony rozkazem do innej jednostki. Teraz jako cywilowi mu to nie grozi.
W jaki sposób żołnierze i policjanci dostają cywilne etaty? "Przez lata pracy zawiera się znajomości. Jak się z ludźmi dobrze żyje, nie dadzą ci zginąć" - tłumaczy "GW" policjant, który właśnie przeszedł na emeryturę.
Co na to Ministerstwo Obrony Narodowej? W biurze prasowym resortu mówią "Gazecie", że nie można dyskredytować kandydata do pracy tylko dlatego, że był kiedyś wojskowym. Zatrudnia się ich, bo są przeszkoleni i mają doświadczenie.
To patologia, że podatnicy płacą mundurowym i emerytury, i pensje - twierdzą eksperci.
INTERIA.PL/PAP