Elity wspierają Rywina
Artyści murem stoją za Lwem Rywinem. Choć został skazany za płatną protekcję, ludzie kultury tym się nie przejmują. Dwa tysiące osób podpisało apel o wypuszczenie go z więzienia.
Elity bronią Rywina tak, jak kiedyś ujęły się za Janem Kulczykiem, gdy zebrały się nad nim czarne chmury - pisze "Super Express".
Lew Rywin, który poszedł do Agory po gigantyczną łapówkę 17,5 mln dolarów w zamian za korzystne zmiany w ustawie medialnej, ma powody do zadowolenia. Po pierwsze - jest wolny, bo jego obrońcy przekonali sąd, że siedzieć nie może. Po drugie - wciąż ma potężne grono wpływowych przyjaciół.
Pod apelem podpisali się aktorzy, reżyserzy i filmowcy. "Groźni przestępcy nie siedzą, dlaczego on ma siedzieć?" - mówią artyści. "Więzienie to dla niego śmierć" - przekonują. "On jest kozłem ofiarnym" - podają argumenty. "Czy skazany nie powinien odbyć kary?" - na to pytanie zręcznie unikają odpowiedzi.
Producent filmowy został skazany na dwa lata więzienia, a przed sądem nie wyraził skruchy. Dla artystów, jak się okazuje, są to fakty bez znaczenia. Bronią Rywina jak niepodległości.
Zachowanie artystów nie jest normalne. Osiągnięcia i zasługi nie mogą stawiać człowieka ponad prawem. Zasługi Rywina trzeba oddzielić od przestępstwa, które popełnił i za które został skazany. O tym obrońcy Lwa zapominać nie powinni.
Więcej na ten temat oraz wypowiedzi artystów, którzy podpisali apel w sprawie Rywina, w dzisiejszym wydaniu "Super Expressu".
Super Express