Elektrody w mózgu leczą parkinsona
"Rzeczpospolita" informuje: kiedy 67-letniej emerytce z Gołdapi lekarze wszczepili do mózgu elektrody, nagle wszystkie objawy choroby Parkinsona minęły.
Prawa ręka, która trzęsła się pacjentce tak, że nie mogła podnieść filiżanki z herbatą, w jednej chwili przestała się trząść. Podobnie ramię i głowa. To triumf współczesnej techniki medycznej.
Elektryczne stymulatory mózgu wszczepia się w Polsce chorym na parkinsona od kilku lat. Ze względu na wysoką cenę urządzenia ta metoda jest u nas mniej popularna niż na Zachodzie. Jedno urządzenie kosztuje około 10 tys. dolarów.
Stymulator wszczepia się pod skórę poniżej obojczyka. Stamtąd przewody prowadzą do głowy i przez czaszkę, głęboko do mózgu. Prąd hamuje czynność pewnych obszarów mózgu i powoduje znaczne poprawienie się sprawności ruchowej chorego. Zabieg obarczony jest bardzo małym ryzykiem powikłań - około 1,5 proc.
Na chorobę Parkinsona ludzie najczęściej zapadają w wieku 55 - 70 lat. W Polsce cierpi na nią około 70 tys. ludzi. Liczba ta będzie rosnąć, bo nasze społeczeństwo jest coraz starsze - uważa "Rzeczpospolita".
Stymulatory głębokich partii mózgu wszczepia się wyłącznie tym pacjentom, którzy chorują już co najmniej kilka lat i u których wyczerpały się możliwości leczenia farmakologicznego. Pacjent nie może też mieć depresji ani otępienia. Zabieg trwa kilka godzin i przeprowadzany jest w kilku szpitalach w Polsce. Neurochirurdzy wykorzystują specjalny system nawigacyjny, który pozwala umieścić elektrodę tam, gdzie trzeba - co do milimetra.
INTERIA.PL/PAP