Dwa zarzuty wobec byłego posła
Zarzuty kierowania i udziału w zorganizowanej grupie przestępczej oraz oszustwa usłyszał w krakowskiej prokuraturze były poseł Piotr Misztal. Do pierwszego z tych zarzutów nie przyznał się. Ma się stawić w prokuraturze ponownie 27 maja.
zapowiedział, że do zarzutu oszustwa polegającego na wyłudzeniu nienależnego zwrotu podatku VAT ustosunkuje się, gdy otrzyma z prokuratury pisemne uzasadnienie postanowienia o przedstawieniu zarzutów. Przed wejściem do prokuratury były poseł mówił, że "czas najwyższy, by sprawę wyjaśnić", a po opuszczeniu budynku powiedział tylko, że usłyszał zarzuty, które "znał dawno".
- Pan Piotr Misztal nie przyznał się do zarzutu udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, a tym bardziej do kierowania taką grupą - powiedział dziennikarzom reprezentujący byłego posła mecenas Michał Gąsecki.
Obrońca poinformował, że stanowisko jego klienta co do zarzutu oszustwa zostanie przedstawione w terminie późniejszym, bo sprawa dotyczy materii gospodarczej, "jest skomplikowana, zawiła, obejmuje bardzo wiele zdarzeń natury gospodarczej w związku z tym wymaga ona także analiz". Obrońca mówił też, że nie zna materiału dowodowego, jakim dysponuje prokuratura.
Naczelnik wydziału zamiejscowego Biura ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Krajowej w Krakowie prok. Marek Wełna potwierdził, że podejrzany nie przyznał się do udziału i kierowania grupą przestępczą.
Byłemu posłowi może grozić do 15 lat pozbawienia wolności. Planowane na czwartek czynności z jego udziałem zostały odwołane.
Misztal zgłosił się w prokuraturze po raz pierwszy od wszczęcia śledztwa w połowie 2007 r. Jak powiedział dziennikarzom prok. Marek Wełna, w postępowaniu tym podejrzanych jest 12 osób z firm m.in. branży cementowej działających w woj. małopolskim i łódzkim, które uczestniczyły w obrocie fikcyjnymi fakturami.
- Zgromadzone dokumenty świadczą o jednym, że istotnie usług deklarowanych w tych dokumentach nie było - mówił prok. Wełna.
Według prokuratury fikcyjne faktury miała wystawiać także firma, której udziałowcem był poseł (najpierw Samoobrony, potem bezpartyjny - red.), a Skarb Państwa miał stracić wskutek wyłudzeń ok. 2,2 mln zł.
Były poseł przez kilka miesięcy był poszukiwany międzynarodowym listem gończym. Wrócił do Polski z USA w kwietniu, po tym jak uzyskał list żelazny, dzięki któremu może odpowiadać z wolnej stopy. By taką gwarancję otrzymać, musiał wpłacić milion złotych poręczenia majątkowego. Sąd zobowiązał M., by stawiał się na każde wezwanie prokuratury i sądu oraz nie utrudniał postępowania.
Postanowienie o przedstawieniu zarzutów byłemu posłowi zostało wydane tuż po wygaśnięciu jego mandatu, ale formalnie nie udało się tego zrobić, bo Piotr Misztal (posiadający także amerykańskie obywatelstwo) nie stawiał się w prokuraturze i nie było go w miejscu zameldowania.
INTERIA.PL/PAP