Dwa porzucone noworodki
Podkarpacka policja poszukuje mężczyzny, który prawdopodobnie podrzucił dziś wczesnym rankiem noworodka przed szpitalem w Tarnobrzegu. Gliwiccy policjanci ujęli natomiast kobietę, która swoje dziecko porzuciła w poniedziałek.
Według lekarzy, chłopczyk znaleziony w Tarnobrzegu przyszedł na świat najwyżej kilkadziesiąt minut przed znalezieniem. Nie był wyziębiony, a jego stan oceniono jako dobry.
- Przed czwartą rano do pogotowia ratunkowego mieszczącego się w budynku szpitala zgłosił się młody mężczyzna i poprosił o pomoc stomatologiczną, skarżąc się na ból zęba. Gdy usłyszał, że stomatologa nie ma, wyszedł i po chwili wrócił mówiąc, że przed budynkiem na chodniku leży niemowlę owinięte w koc - poinformował Paweł Międlar z biura prasowego podkarpackiej policji.
Pielęgniarki znalazły pod koszem na śmieci, w pobliżu wejścia do pogotowia, noworodka. Dziecko owinięte było w ręcznik i koc. Natychmiast trafiło na oddział noworodków.
Mężczyzna, który powiadomił pielęgniarki o chłopczyku, szybko odjechał na rowerze. Jest poszukiwany.
Tymczasem gliwiccy policjanci zatrzymali 24-letnią kobietę, która na jednym ze skwerów w Gliwicach porzuciła swoje kilkudniowe dziecko. Chłopczyka zostawiła tuż po wyjściu ze szpitala, w którym go urodziła. Swój czyn tłumaczyła trudną sytuacją życiową. Znaleziony przez przypadkowego przechodnia noworodek trafił ponownie do szpitala, w którym się urodził.
- Dziecko odnaleziono w poniedziałek po południu przy ulicy Zygmunta Starego. Chłopczyk zawinięty w becik leżał na trawie. Natychmiast zaopiekowali się nim lekarze pogotowia przekazując je na szpitalny oddział noworodków - powiedział dziś Adam Jachimczak z zespołu prasowego śląskiej policji.
Niespełna godzinę po odnalezieniu dziecka policjanci ustalili i zatrzymali matkę w policyjnym areszcie. Okazała się nią 24-letnia mieszkanka Gliwic. Kobieta została przyjęta do szpitala w piątek, a wypisana w poniedziałek.
Zatrzymana jest bezrobotna. Ma już dwoje dzieci - w wieku dwóch i czterech lat. Policjanci ustalili, że o ciąży kobiety wiedział tylko jej mąż. Oboje utrzymywali to w tajemnicy przed rodziną. Motywem takiego postępowania miała być trudna sytuacja życiowa kobiety.
Za narażenie dziecka na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia może grozić kobiecie do trzech lat więzienia.
INTERIA.PL/PAP