Druga afera gruntowa z Lepperem i Sikorą
"Wprost" dotarł do notatki służbowej powstałej w Agencji Nieruchomości Rolnych, z której wynika, że w sprawy odrolniania ziemi zaangażowany był nie tylko Andrzej Lepper, ale także Krzysztof Sikora, pełniący obowiązki przewodniczącego klubu Samoobrony.
Poseł Sikora naciskał na szefa warszawskiego oddziału Agencji Nieruchomości Rolnych na szybką sprzedaż spadkobiercom byłych właścicieli działki w Zaborowie-Zaborówku o powierzchni 218 ha. Na operacji skarb państwa mógł stracić nawet 400 mln zł.
Urzędnicy ANR zwlekali z wystawieniem tej i położonych obok działek na sprzedaż z uwagi na atrakcyjną lokalizację. Teren, położony kilkanaście kilometrów od rogatek Warszawy, ma bowiem zostać w najbliższym czasie odrolniony i uzyskać status działki budowlanej. Taki zabieg automatycznie podbije jego wartość, a skarb państwa dostanie za niego nawet pół miliarda złotych. Sprzedając działkę w terminie sugerowanym przez Sikorę, a więc jeszcze przed jej odrolnieniem, państwo mogłoby liczyć jedynie na kwotę pięć razy niższą. - Pozbycie się tego terenu w przededniu uchwalenia nowego planu przestrzennego dla tych okolic to narażenie skarbu państwa na ogromne straty. Prokuratura murowana - twierdzi nasz informator w ANR.
Na czym polegała rola Sikory? Zabiegał on, by spadkobiercy przedwojennych właścicieli terenu dobili targu z agencją chwilę przed odrolnieniem. Nabycie działki jako rolnej i sprzedanie już jako budowlanej byłoby dla nich interesem życia. Sikora miał zadanie o tyle ułatwione, że warszawskim oddziałem agencji kierował wówczas Grzegorz Szymański, człowiek związany z Samoobroną. Jak wynika z notatki służbowej jednego z urzędników, poseł (w towarzystwie pełnomocnika osób zainteresowanych kupnem ziemi) zjawił się u niego na przełomie maja i czerwca 2007 r. Nakazał Szymańskiemu wezwać urzędników zajmujących się sprawą Zaborowa. Spotkanie na tyle zbulwersowało jednego z pracowników ANR, że sporządził on z jego przebiegu notatkę służbową. ?W długim monologu poseł Sikora skierował w moją stronę szereg zarzutów, które dotyczyły przedłużającej się procedury przygotowania do sprzedaży nieruchomości (...). Z wypowiedzi posła wynikało, że wstrzymanie się oddziału ze sprzedażą w/w nieruchomości wynika z przyczyn pozamerytorycznych. Moje wyjaśnienia spowodowały kolejny atak, że skoro jest uchwalone studium uwarunkowań zagospodarowania przestrzennego, należy niezwłocznie zaoferować nieruchomości do sprzedaży. (...). Dyrektor Szymański nie próbował się włączyć w wyjaśnienie sprawy" - czytamy w dokumencie.
Z ustaleń "Wprost" wynika, że notatka kilkanaście dni temu trafiła na biurko Jarosława Kaczyńskiego. Nasz informator w kancelarii premiera twierdzi, że to właśnie sprawa działki w Zaborowie ostatecznie przesądziła o tym, że Sikora nie został ministrem rolnictwa. Sam zainteresowany bagatelizuje tę sprawę. - Zaborów leży w moim okręgu, a ja jako poseł mam prawo interweniować w sprawach, z którymi zwracają się do mnie wyborcy. Ci biedni ludzie są w tej całej sprawie poszkodowani. Nie mam prawa iść do agencji i się za nimi wstawić - pyta wzburzony Sikora. Po rozmowie z "Wprost" poseł Sikora zwołał kuriozalną konferencję prasową, na której próbował zdyskredytować przygotowywaną przez nas publikację na temat Samoobrony.