Dramat w domu opieki - wkroczyła policja
Prokuratura prowadzi postępowanie wyjaśniające, czy dochodziło do znęcania się nad pensjonariuszami domu pomocy społecznej w Radości. Na miejscu są policjanci, którzy rozmawiają z podopiecznymi placówki.
Z sytuacją w domu opieki zapoznaje się też wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski.
- Na miejsce pojechali policjanci. Rozmawiają m.in. z pensjonariuszami, sprawdzają czy były jakieś nieprawidłowości w placówce - powiedział rzecznik komendanta stołecznego policji Marcin Szyndler.
Jak dodał, po zebraniu przez nich informacji, zapadną dalsze decyzje m.in. o tym, czy w sprawie tej będzie wszczynane śledztwo.
O znęcaniu się nad pensjonariuszami napisał środowy dziennik "Polska". Gazeta powołała się na filmy nakręcone telefonem komórkowym i wypowiedzi Łukasza K., który przez dwa miesiące pracował w placówce, odpracowując zastępczą służbę wojskową. Według gazety na filmach widać, jak stare, schorowane i bezbronne kobiety są bite po twarzy, wyzywane w sposób wyjątkowo wulgarny i maltretowane.
Jak poinformowała w środę rzeczniczka praskiej Prokuratury Okręgowej Renata Mazur, Łukasz K. zawiadomił prokuraturę już 4 października br. Podczas przesłuchania - 18 października - wycofał się jednak z tego co wcześniej zgłaszał. - Powiedział, że w domu pomocy społecznej nie ma żadnych nieprawidłowości, a jego zawiadomienie to wynik zdezorientowania - pracował od kilku dni - i niewiedzy - dodała. Jak podkreśliła mężczyzna nic nie mówił wówczas o filmach, które nagrał.
Mimo to - zaznaczyła Mazur - sprawę wyjaśniała policja i ona również nie dopatrzyła się nieprawidłowości. - Podjęto więc decyzję o odmowie wszczęcia postępowania - dodała prokurator.
Pełnomocnik Fundacji "Betania", prowadzącej prywatny ośrodek, Elżbieta Goszczycka powiedziała, że nie dotarły do niej żadne informacje o przypadkach znęcania się nad kobietami. Według niej nie było także żadnych zawiadomień do prokuratury w tej sprawie. Zapowiedziała też podjęcie kroków prawnych przeciw autorowi artykułu.
INTERIA.PL/PAP