Dramat starszych kobiet w domu opieki
W podwarszawskiej Radości personel domu opieki znęca się fizycznie i psychicznie nad starszymi i zniedołężniałymi kobietami - informuje "Polska".
Po publikacji gazety, dziś po południu do domu opieki weszła policja.
Gazeta dotarła do filmów ujawniających przerażające praktyki. Widać na nich, jak stare, schorowane i bezbronne kobiety są bite, znieważane i maltretowane.
Na pierwszym opisanym przez "Polskę" filmie widać, jak personel sadza na wózku około 80-letnią "Ziutę". Wózek ma otwór w siedzisku, umożliwiający wypróżnienie. Kobieta wie, co ją czeka. Krzyczy: "Ja nie chcę kupy!". Opiekunka uderza ją w twarz. "Zamknij mordę" - mówi i z całej siły naciska na brzuch staruszki.
Na innym filmie kierowniczka ośrodka szykuje do mycia "Tośkę". Trzy razy uderza ją w twarz otwartą dłonią. "K..., co plujesz? Jak ci zaraz popluję, to się zesrasz!" - wrzeszczy, po czym każe podwładnemu wyjąć "Tośce" sztuczną szczękę. "Co takie czerwone?" - pyta po wyjęciu protezy i sama odpowiada: "A bo w ryja dostała".
Kobiety były kopane w pośladki, gdy poruszały się za wolno - pisze "Polska". Przywiązywano je do łóżek, żeby w nocy nie ściągały pieluch i nie brudziły pościeli. Kierowniczka wiele razy wyzywała niepełnosprawną umysłowo pensjonariuszkę od debili lub maciory. Do kobiety, która miała na plecach krwawe odleżyny, opiekunka mówiła: "Gnijesz, umierasz".
Filmy telefonem komórkowym nagrał i przekazał "Polsce" Łukasz K., który przez dwa miesiące pracował tam jako poborowy odrabiający zasadniczą służbę wojskową ze względu na wyznawane zasady moralne - nie uznaje stosowania przemocy.
Sceny, które obejrzeli dziennikarze, są wstrząsające, podobnie jak relacja byłego pracownika ośrodka, który zdecydował się opowiedzieć o tym, co się dzieje za murami prywatnego pensjonatu w Radości, prowadzonego przez Fundację "Betania".
Rodziny i bliscy osób przebywających w ośrodku nic nie podejrzewają. Co dziwne, niczego nie zauważyli też lekarze i księża odwiedzający dom. Nie zauważyli lub nie chcieli widzieć, bo filmy dowodzą, że staruszki przeżywają tam prawdziwe piekło.
Kierowniczka ośrodka Katarzyna Zimna stanowczo zaprzecza, by w placówce działo się coś niedobrego. Tyle że filmy, na których widać ją i jej pomocniczki, przeczą tym zapewnieniom.
"Polska" odwiedziła placówkę. Dom jest czysty i zadbany, robi dobre wrażenie. W czasie odwiedzin personel jest serdeczny i uprzejmy dla podopiecznych i ich rodzin. Drastyczne sceny rozgrywają się bez świadków. W ośrodku pracuje pięć opiekunek, żadna nie jest profesjonalną pielęgniarką. Rodziny chwalą placówkę - jest ona jedną z najtańszych w okolicy.
Zimna mówi, że już zawiadomiła prokuraturę o porzuceniu przez Łukasza K. zastępczej służby wojskowej. I dodaje: - On nie wygra tej wojny, w żaden sposób.
INTERIA.PL/PAP