Dopłaty tak, ale pod warunkami
Minister zdrowia Zbigniew Religa powiedział, że zaakceptuje współpłacenie pacjentów za wizyty u specjalistów i pobyt w szpitalu, ale jedynie pod warunkiem, że nie będzie to dotyczyć najmniej zamożnych osób. Jednocześnie zaznaczył, że dopłacanie nie będzie propozycją resortu zdrowia ani rządu.
Minister poinformował, że pacjent miałby płacić 5 zł za wizytę u specjalisty i 10 zł za jeden dzień pobytu w szpitalu przez pierwszy tydzień. Według Religi za pobyt w szpitalu nie mogłyby płacić m.in. osoby po 65 roku życia, dzieci i młodzież do 18 lat, kobiety w ciąży, bezrobotni oraz osoby na zasiłkach socjalnych.
- Jeśli parlament by to zaakceptował, to my również - powiedział. Dodał, że na razie ze strony koalicjantów nie ma zgody na współpłacenie, ale dlatego ta sprawa będzie poddana dyskusjom.
Religa jednocześnie przypomniał, że zawsze był zdecydowanym przeciwnikiem takiego rozwiązania, gdyż uważa, że Polacy są na to za biedni. Wprowadzenie współpłacenia mogłoby dać dodatkowe 500-600 mln zł rocznie.
Minister zapowiedział, że w ciągu 3 lat nie będzie w służbie zdrowia zmian rewolucyjnych. Planuje on jedynie te, które są już w innych krajach UE. - Sięgamy po te wzorce, które się już sprawdziły - podkreślił.
Dzisiejszy "Dziennik" napisał, że minister zdrowia Zbigniew Religa przygotował trudny do zaakceptowania dla Polaków projekt ustawy o finansowaniu służby zdrowia.
- To nie ma nic wspólnego z rzeczywistością - tak Jarosław Pinkas z Ministerstwa Zdrowia komentuje prasowe doniesienia o nowych planach Zbigniewa Religi. - To jest wstępny projekt, nad tą ustawą dopiero się pracuje - mówi Pinkas.
Na podwyżki pensji lekarzy ma być przeznaczona część wpływów z wyższej od przyszłego roku - 9 proc. - składki na ubezpieczenie zdrowotne. Spodziewana kwota to 4 mld zł. Jeszcze w tym roku na podwyżki dla lekarzy poszłoby ok. 800 mln zł, w przyszłym roku - ponad 3 mld zł.
INTERIA.PL/RMF/PAP