Odkryto jamę grobową, w której udało się odnaleźć szczątki dziewięciu ludzi, różniącą się od wszystkich pozostałych tym, że mamy do czynienia z ogromnym stopniem zniszczenia materiału kostnego, powiedział gazecie prof. Krzysztof Szwagrzyk, szef wrocławskiego oddziału IPN. Prawdopodobnie zastosowano tu jakiś środek chemiczny którym polano albo posypano zwłoki ofiar. Trudno inaczej wytłumaczyć taką skalę zniszczenia kości osób, które zostały tu pochowane ocenia historyk. Skąd takie działania władz więziennych, które w tym miejscu na obrzeżach cmentarza Powązkowskiego tajnie chowały ofiary represji komunistycznych? - Myślę, że chodziło o tę konkretną egzekucję, komuś zależało, żeby jakoś zatrzeć ślady po tych osobach, uważa Szwagrzyk. IPN ma nadzieję, że na Łączce uda się odnaleźć szczątki m.in. rtm. Witolda Pileckiego, gen. Augusta Emila Fieldorfa "Nila" - szefa Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej, mjr. Zygmunta Szendzielarza "Łupaszki" - dowódcy 5. Wileńskiej Brygady AK, i ppłk. Łukasza Cieplińskiego - przywódcy Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość".