Czyszczenie policji
Minister spraw wewnętrznych Ryszard Kalisz rozwiązał zarządy CBŚ w Łodzi i Poznaniu, gdzie miało dochodzić do handlu - odpowiednio - narkotykami z policyjnych magazynów oraz informacjami operacyjnymi.
- Ze względu na dobro policji i bezpieczeństwo obywateli takie drastyczne środki muszą być zastosowane - powiedział Kalisz na specjalnej konferencji prasowej w Warszawie.
Formalnie oba zarządy zostaną rozwiązane 30 czerwca. Nie oznacza to jednak, że na terenie obu województw nie będzie CBŚ - obowiązki i sprawy prowadzone przez tamtejszych funkcjonariuszy przejmą policjanci z innych zarządów.
Dodatkowo komendant główny policji Leszek Szreder zarządził w związku ze zniknięciem kokainy i heroiny z policyjnych magazynów kontrolę warunków przechowywania narkotyków we wszystkich komendach policji i oddziałach CBŚ. Zlikwidowane zostaną także wszystkie wojewódzkie magazyny z narkotykami, a w ich miejsce zostanie utworzony jeden centralny skład.
Przypomnijmy, że w kwietniu łódzka prokuratura poinformowała, że prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia z magazynu policji w Łodzi około 20 kg kokainy wartej około 2 miliony dolarów.
Policjanci podczas niszczenia narkotyku (które były dowodem w procesie kurierów narkotykowych) zauważyli, że substancja, którą niszczą, ma podejrzany wygląd. Wkrótce okazało się, że nie jest to kokaina. Śledztwo w tej sprawie prowadzone jest w zakresie kradzieży i niedopełnienia obowiązków przy przechowywaniu dowodów rzeczowych. Nikomu dotąd nie postawiono zarzutów.
Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi Krzysztof Kopania, specjalistyczne badania wykazały, że zamiast 20 kg kokainy w paczkach w magazynach znalazł się proszek do pieczenia. - Przeprowadzone zostały oględziny miejsca, gdzie przechowywane były narkotyki, zabezpieczono liczne ślady, zlecone zostały badania mechanoskopijne, daktyloskopijne, fizyko-chemiczne i biologiczne w tym DNA - wyjaśnił.
Dodał, że na początku maja prokuratura została powiadomiona, że z magazynu mogło też zginąć około 24 kg heroiny. Jak wyjaśnił, przeprowadzona w ostatnich dniach ekspertyza (w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym w obecności prokuratora) potwierdziła, że w opakowaniu nie było narkotyku, a inna substancja.
- W trakcie śledztwa trzeba będzie prześledzić całą drogę narkotyków, od czasu zabezpieczenia jako dowód rzeczowy, aby ustalić ewentualną datę dokonania kradzieży i potencjalnych sprawców - wyjaśnił Kopania.
Dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" doniosła, że z łódzkiego magazynu mogło zginąć nie 44, ale na 120 kg narkotyków - zarówno kokainy, jak i heroiny.
Andrzej Bork, założyciel i pierwszy dyrektor Centralnego Biura Śledczego, powiedział RMF, że zniknięcie narkotyków nie mogło być przypadkowe i w procederze tym musieli nie tylko szeregowi funkcjonariusze, ale także ich przełożeni:
W związku z aferą, wkrótce ma zostać wprowadzony nowy sposób przechowywania tego typu dowodów rzeczowych:
INTERIA.PL/RMF/PAP