Czterej górnicy poparzeni w Rudzie Śląskiej
Czterej górnicy zostali w sobotę lekko poparzeni w wyniku zapalenia metanu w kopalni "Pokój" w Rudzie Śląskiej.
Z poparzonymi rękami i nogami trafili do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich - poinformowała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach Edyta Tomaszewska.
Jak poinformowano w Centrum Leczenia Oparzeń, na życzenie rannych lekarze nie udzielają informacji na temat stanu ich zdrowia.
Do wypadku doszło w sobotę krótko przed godz. 6.00 na poziomie 790 m, gdzie nie prowadzono wydobycia, prawdopodobnie podczas robót strzałowych. W zagrożonym rejonie było 21 osób. Przyczyny i okoliczności zdarzenia bada Okręgowy Urząd Górniczy w Gliwicach.
Jak poinformowała Edyta Tomaszewska, wizja lokalna w miejscu zdarzenia może się odbyć najwcześniej w przyszłym tygodniu. W tej chwili w tym rejonie przekroczone jest dopuszczalne stężenie tlenku węgla. Został on zamknięty i otamowany przez ratowników.
Metan jest bezbarwnym gazem bez woni i smaku, lżejszym od powietrza. To główny składnik naturalnych gazów, często występujących w pokładach węgla. Pali się prawie nieświecącym płomieniem z błękitną aureolą. Tworzy z powietrzem wybuchową mieszaninę; wybucha w stężeniach od 5 do 15 proc. Zapalenie tym różni się od wybuchu, że nie powoduje skutków dynamicznych - gaz po prostu się spala, nie ma natomiast eksplozji i podmuchu.
Z badań wynika, że zmniejszenie produkcji węgla w ostatnich 10 latach nie spowodowało znaczącego spadku ilości metanu, wydzielającego się z węglowych pokładów. Jest wręcz przeciwnie: zwiększa się liczba kopalń, gdzie występuje zagrożenie metanowe, co wiąże się z eksploatowaniem coraz niższych pokładów, poniżej 500 metrów. Co roku średnia głębokość eksploatacji węgla w polskich kopalniach zwiększa się o kilka metrów.
To kolejny w ostatnim czasie wypadek w kopalni "Pokój". Ponad tydzień temu po silnym wstrząsie i tąpnięciu rannych zostało tam pięciu górników, którzy z licznymi potłuczeniami i złamaniami trafili do szpitali. Uszkodzony został drążony pod ziemią chodnik wentylacyjny oraz znajdujący się w nim sprzęt.
INTERIA.PL/PAP