Czego dotyczył kryptonim "Mengele"?
Okazuje się, że Centralne Biuro Antykorupcyjne nazwało w haniebny sposób nie tylko akcję w czasie śledztwa przeciwko dr. Mirosławowi G., ale też inne postępowania - pisze "Życie Warszawy".
, były dyrektor Szpitala MSWiA przy Wołoskiej Marek Durlik to "Mengele 7", podczas gdy doktor G. to "Mengele 5".
nie potwierdza tych informacji. - Kryptonim Mengele nie został nadany żadnej osobie. Był to kryptonim obiektu, konkretnie telefonu - mówi "ŻW" Piotr Kaczorek z CBA. Z informacji gazety wynika, że cała sprawa nosiła kryptonim Bazalt, a tylko wątek dotyczący rzekomego zabójstwa pacjenta i dr. G. nazwano Mengele.
Sprawa kryptonimu oburzyła wielu polityków i sąd. Nawet ówczesny minister, koordynator ds. służb specjalnych, Zbigniew Wassermann uznał za moralnie naganne nadanie takiego kryptonimu przez CBA. Sąd Apelacyjny w Warszawie wysłał nawet pismo w tej sprawie do ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego.
- Prezes sądu zwrócił uwagę na niestosowność kryptonimu, jaki nadano tej sprawie. Jest on ubliżający - przypomina sędzia Barbara Trębska, rzecznik apelacji.
Jak dowiedziało się "ŻW", sąd do dnia dzisiejszego nie otrzymał odpowiedzi na list. Najprawdopodobniej sprawa utknęła w resorcie sprawiedliwości. - Nie oczekiwaliśmy żadnych działań, choć odpowiedź byłaby w dobrym tonie - dodaje sędzia Trębska.
INTERIA.PL/PAP