Czarne skrzynki w autobusach poprawią bezpieczeństwo jazdy
Kierowcy autobusów, którymi wyjeżdżają za granicę polskie wycieczki, coraz częściej pokonują bardzo długie trasy, mając tylko jednego zmiennika. Taka organizacja pracy, jak już zdążyliśmy się przekonać, prowadzi do tragedii. Czy czarne skrzynki, które najprawdopodobniej już wkrótce przewoźnicy będą musieli montować w autokarach, poprawią bezpieczeństwo podróżujących?
Stosowane do tej pory tachografy być może już niebawem zostana zastapione przez czarne skrzynki. Są to, podobnie jak w samolotach, elektroniczne urządzenia, badające wszystkie parametry jazdy oraz pracę kierowcy. Nie można nimi jednak manipulować i to stanowi ich istotną przewagę nad tachografami.
Niemal nagminne oszukiwanie na tachografach nie jest wymysłem kierowców. Jeśli przy przekraczaniu granicy kierowca wymieni kartę tachografu, to jego czas pracy liczy się od nowa. W ten sposób, prowadząc bez przerwy pojazd przez kolejne 9 godzin, jedzie pozornie zgodnie z przepisami, czyli w praktyce dwóch, a nie trzech kierowców może dojechać do celu, prowadząc autobus np. ponad 24 godziny bez przerwy. Dla przewoźnika takie rozwiązanie jest znacznie tańsze.
Jednak same urządzenia techniczne nie wystarczą. Biurom turystycznym i przewoźnikom po prostu nie może się opłacać oszczędzanie na przejazdach. Naginających przepisy trzeba bezlitośnie karać, nawet odbierając licencje. Być może wtedy znikną z rynku biura-krzaki, oferujące zwiedzanie Europy za 200- 300 zł.
Pomóc może też regularne i wnikliwsze badanie kierowców.