Cud, którego raczej nie było
Dziś 85. rocznica tzw. cudu nad Wisłą, czyli bitwy, która zatrzymała ofensywę Armii Czerwonej i była przełomem w wojnie polsko-bolszewickiej.
Niedawno odkryto nowe dokumenty na temat roli polskiego wywiadu w tej wojnie. Okazało się, że polscy kryptolodzy doskonale znali zamierzenia Armii Czerwonej.
Cud czy geniusz Polaków?
Historyk z Wojskowego Biura Badań Historycznych, dr Grzegorz Nowik, odkrył w Centralnym Archiwum Wojskowym dokumenty, według których polscy kryptolodzy już we wrześniu 1919 r. złamali sowieckie szyfry wojskowe. Dzięki temu polskie dowództwo wiedziało na bieżąco o zamierzeniach Armii Czerwonej, co umożliwiło w sierpniu 1920 r. zwycięską polską ofensywę, nazwaną później cudem nad Wisłą.
Dr Jan Ciechanowski z Instytutu Pamięci Narodowej mówi, że historycy wiedzieli już od co najmniej 40 lat o złamaniu szyfru przez Polaków. Podkreśla jednak, że do tej pory żaden naukowiec nie opracował tego tematu. Przyczyną - według Ciechanowskiego - było to, że dokumenty polskiego wywiadu do końca lat 90. były niedostępne dla badaczy, gdyż leżały w archiwum MSW.
- Dopiero w świetle ujawnionych przez Nowika dokumentów polskiego wywiadu staje się jasne, że cud nad Wisłą był w istocie kalkulacją naczelnego wodza marszałka Józefa Piłsudskiego. To nie był poker, tylko gra w otwarte karty - mówi prof. Paweł Wieczorkiewicz. Według niego, odkrycie dr Nowika nie pomniejsza jednak roli Piłsudskiego jako dowódcy.
Niektórzy badacze mają wątpliwości, czy złamanie szyfrów miało decydujący wpływ na polskie zwycięstwo. Zdaniem znawcy dziejów najnowszych, historyka Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Andrzeja Garlickiego, odkrycie dr Nowika nie zmienia w sposób znaczący obrazu wojny 1920 r.
- Inną sprawą jest złamanie szyfru, a inną jego wykorzystanie przez polskie dowództwo - podkreśla prof. Garlicki. - To, że polscy kryptolodzy złamali szyfr, nie dowodzi jeszcze, że meldunki wywiadu dochodziły na czas do Józefa Piłsudskiego i że na nich opierał swoje decyzje - mówi prof. Garlicki.
Jedna z najważniejszych bitew
W lutym 1919 r. polskie wojsko stanęło na Wołyniu na drodze bolszewickiej ofensywy na Zachód. W 1920 r. operacja naczelnego wodza Józefa Piłsudskiego w sojuszu z siłami ukraińskimi pod wodzą Semena Petlury doprowadziła do zdobycia Kijowa. Potem nastąpił atak bolszewików, którzy klęskę ponieśli dopiero właśnie pod Warszawą, gdzie polscy żołnierze pod dowództwem Piłsudskiego przełamali ofensywę armii Michaiła Tuchaczewskiego.
"Nad martwym ciałem Białej Polski jaśnieje droga ku ogólnoświatowej pożodze. Na zachód! Wybiła godzina ataku!" - wzywał w rozkazie dowódca frontu zachodniego Tuchaczewski. Po pokonaniu Polski armia bolszewicka miała ruszyć na Europę.
Szef brytyjskiej misji wojskowej w Polsce, lord d'Abernon, uznał powstrzymanie bolszewickiego najazdu za osiemnastą bitwę w dziejach ludzkości decydującą o losach świata. - Nie ulega bowiem najmniejszej wątpliwości, iż z upadkiem Warszawy środkowa Europa stanęłaby otworem dla propagandy komunistycznej i dla sowieckiej inwazji - ocenił d'Abernon.
INTERIA.PL/PAP