Każdy obywatel Polski jest potencjalnym dawcą. Ale może się sprzeciwić, zastrzegając to w Centralnym Rejestrze Sprzeciwów. W 2006 roku zgłoszono 272 takie wnioski. Natomiast tylko do końca marca tego roku ich liczba przekroczyła już 340 - zaznacza dziennik. Eksperci z Polskiej Unii Medycyny Transplantacyjnej, która wspiera akcję "ŻW" "Miej serce dla innych", nie mają wątpliwości. - Ta sytuacja jest wynikiem afery doktora Mirosława G., którego oskarżono m.in. o zabójstwo - przyznają. Jednym z największych wrogów transplantologii jest prof. Bogusław Wolniewicz, filozof i działacz Unii Polityki Realnej. Jego zdaniem, przeszczepianie narządów to zwyczajne ludożerstwo. Cieszy mnie, że ludzie zaczynają się sprzeciwiać oddawaniu narządów. Powstrzymuje ich przede wszystkim świadomość, że zwłoki ludzkie nie są przedmiotem nadającym się do utylizacji - mówi Wolniewicz. Dodaje, że osoby, które nie godzą się na przeszczep, nie chcą po prostu, żeby profanowane były ich zwłoki. Na oddanie swoich narządów po śmierci nie zgadza się 45-letnia Maria, lekarka z Zabrza. Zapowiada, że jeszcze w tym tygodniu zgłosi się do rejestru sprzeciwów. - Transplantacja przynosi tylko chwilową poprawę zdrowia. Jestem wrogiem przedłużania życia za wszelką cenę - tłumaczy.W pełny powrót do zdrowia po transplantacji nie wierzy też 28-letnia Lucyna z Mosina koło Poznania, która już drugi rok czeka na nerkę. - Nigdy nie będę już w pełni zdrowym człowiekiem - opowiada z żalem.