Granica między graniem dla sportu a hazardem jest bardzo płynna i trudna do uchwycenia. Wszystko zależy od predyspozycji gracza. Zaczyna się zawsze tak samo: najpierw jest zabawa, potem pojawia się dreszczyk emocji, później gra wciąga coraz bardziej i nagle może okazać się, że nie można bez tego żyć - wtedy rozpoczyna się nałóg. - Hazard to jest tragiczna choroba. Przyjemność - bardzo krótko, choroba - bardzo długo. Jest to choroba nie wyleczalna, jedynie zaleczalna - mówi Krzysztof Cackowski, terapeuta w ośrodku leczenia uzależnień w Sopocie, wcześniej nałogowy hazardzista. Według sondaży 79 procent badanych przez OBOP w ogóle nie bierze udziału w grach losowych i konkursach. Wśród tych, którzy jednak grają, największą popularnością cieszy się totolotek.