Tajna lista zwiera wykaz samolotów, które w latach 2002-2003 lądowały na lotnisku Szymany pod Szczytnem. W sumie jest ich aż dziewięć. Dotychczas była mowa o kilku lotach, które kończyły się lądowaniami na Okęciu w Warszawie, bądź w Szymanach. Pierwszy samolot, używany przez , wylądował pod Szczytnem w grudniu 2002 r. Ostatni - jak wynika z zapisów księgi lotów w Szymanach - 27 września 2003 r. Czyli pięć dni po tym, jak na lotnisku pod Szczytnem lądował Boeing 737, należący do CIA. Aż pięć razy na mazurskim lotnisku pojawiał się Gulfstream o numerach bocznych N379P, którym Amerykanie najczęściej przewozili zatrzymywanych w Afganistanie i innych częściach świata terrorystów do swojej bazy Guantanamo na Kubie. Stąd nazwa samolotu Guantanamo-ekspres. - Nie będę tego komentował - Jarosław Jurczenko, obecny prezes spółki lotniczej w Szymanach, ma dość rozmów o tajnych operacjach CIA, związanych z jego lotniskiem. Informacja o tak dużej liczbie podejrzanych lotów wywołała konsternację. Poprzedni szef Szyman, Jerzy Kos, który po odejściu z funkcji prezesa pojechał do Iraku jako przedstawiciel polskiej firmy budowlanej i został tam porwany (odbili go amerykańscy komandosi) twierdzi, iż nie wiedział, że lotów było tak dużo. - Uważaliśmy, że to loty wojskowe, a wojsko zawsze robi różne rzeczy po cichu, więc się specjalnie nimi nie interesowaliśmy - mówi Kos. Też ma już dość rozmów na ten temat i nie chce do sprawy wracać. - Wcześniej tego nie wiedzieliśmy - przyznaje Bogusław Rogalski, eurodeputowany i członek specjalnej komisji Parlamentu Europejskiego, która bada zaangażowanie Polski i innych krajów europejskich w akcje antyterrorystyczne CIA. Rogalski dodaje jednak, że to nie świadczy, żeby Polska była zamieszana w nielegalne operacje, w tym torturowanie osób podejrzanych o terroryzm. - Jesteśmy sojusznikiem , członkiem i loty są efektem współpracy całej koalicji, walczącej ze światowym terroryzmem - komentuje polski europoseł.