Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Co kombinował doradca wiceministra

Prokuratura sprawdza, czy Stanisław Dobrzański, nieformalny doradca wiceministra skarbu Jana Burego, nie działał na szkodę Polskich Sieci Energetycznych - ujawnia "Rzeczpospolita".

Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście sprawdza działalność zarządów Polskich Sieci Energetycznych (dziś Polska Grupa Energetyczna) w latach 1996 - 2006. - Śledztwo dotyczy podejrzenia działania na szkodę spółki przez członków poszczególnych zarządów PSE przez nadużycie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków - mówi "Rz" Katarzyna Szeska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Największe wątpliwości budzą działania zarządu kierowanego w latach 2001 - 2006 przez Stanisława Dobrzańskiego, byłego ministra obrony narodowej, dziś nieformalnego doradcę wiceministra skarbu Jana Burego (PSL).

Z ustaleń "Rz" wynika, że prokuratura ma m.in. wyniki audytu zleconego przez zarząd PSE, na czele którego stał wówczas następca Dobrzańskiego Jacek Socha. Wątpliwości audytorów wzbudziły decyzje związane z budową siedziby dla Operatora Systemu Przesyłowego (PSE- Operator) w Bielawie koło Konstancina-Jeziorny.

Realizacja inwestycji pochłonęła ponad 180 mln zł, choć początkowo zakładano jej koszt na poziomie ok. 98 mln zł. Wśród wątpliwości wymienia się również zniszczenie dokumentacji archiwalnej dotyczącej inwestycji do roku 1999 r. oraz części dokumentacji z lat 2000 - 2001. Wątpliwości budzi również zakup przez spółkę dwóch systemów informatycznych za 100 mln zł. Audytorzy wskazują, że występuje w tej sprawie szereg niezgodności w zakresie faktycznego przebiegu postępowania z procedurami wewnętrznymi.

- Byłem w tej sprawie przesłuchiwany - przyznaje w rozmowie z "Rz" Dobrzański. - Nie spodziewam się jednak żadnych rewelacji. Zarzuty komentuje krótko: "To bzdury. Następcy szukali na mnie haka. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Gdybyśmy dziś chcieli wybudować taki budynek, jego koszt byłby trzy - cztery razy wyższy".

INTERIA.PL/PAP

Zobacz także