Chuligani w rządowych ławach
Władze niemieckie bardzo starannie przygotowywały się na inwazję polskich chuliganów. Tymczasem najwięksi słowni awanturnicy zdobyli o wiele ważniejsze pozycje - pisze berliński "Der Tagesspiegel".
Wraz z przystąpieniem do koalicji dwóch populistycznych partii jeszcze bardziej obniżył się poziom już od lat upadających politycznych zwyczajów - ocenia gazeta. Jednym z ministrów został bowiem Rafał Wiechecki, kibic łódzkiego Widzewa. W 1998 r. "Polityka" zamieściła jego zdjęcie na okładce, tytułując odnośny materiał "Liga chuliganów". Teraz 28-letni Wiechecki awansował do całkiem innej ligi: od maja ten człowiek utrzymujący kontakty z neonazistami jest polskim ministrem ds. gospodarki morskiej - czytamy w "Der Tagesspiegel".
W koalicji znaleźli się też inni bohaterowie skandali. Dwóch posłów LRP zostało sfotografowanych zeszłej jesieni podczas wykonywania pozdrowienia hitlerowskiego. Szerokim echem w prasie zagranicznej odbiły się wypowiedzi wiceprzewodniczącego LPR Wierzejskiego nieprzychylne homoseksualistom. Minister Giertych zaś zwolnił dyrektora Centrum Kształcenia Nauczycieli, ponieważ wydało ono oficjalny poradnik Rady Europy dot. ochrony praw człowieka, w którym znajdowały się adresy organizacji homoseksualnych - opsuje "Der Tagesspiegel".
Jak pisze gazeta, szef Samoobrony Lepper wyraźnie złagodniał w swoich wystąpieniach, jednak objęciu przez niego teki ministerialnej towarzyszyło wydanie wyroku skazującego na 15 miesięcy więzienia w zawieszeniu za zniesławieni. Powodem były wypowiedzi Leppera chwalące politykę gospodarczą Hitlera czy też autokratę Łukaszenkę.
Wszystkie te osoby zawdzięczają swoje awanse partii braci Kaczyńskich. W czasie ostatnich wyborów PiS wyprofilowała się na partię, która położy kres korupcji i kumoterstwu. Agresywnie prowadzona kampania opierała się na elementach antyniemieckich i homofobicznych - pisze "Der Tagesspiegel". Strategia ta przyniosła efekty, przynajmniej w odniesieniu do regionów wiejskich - PiS nieoczekiwanie wyszła z wyborów jako najsilniejsza partia, a Lech Kaczyński został prezydentem państwa.
Nie widać jednak zapowiadanej IV Rzeczpospolitej - ocenia gazeta. W walce o władzę postkomunistów, którzy przegrali wybory, zastąpili "samozwańczy porządkowi, prowincjonalni krzykacze i ograniczeni nacjonaliści". Od miesięcy trwa w Polsce debata dotycząca służb bezpieczeństwa, czemu towarzyszy "dzika lustracja", a akta wykorzystywane są do dyskredytacji przeciwników politycznych. Powiększa się dystans między państwem a społeczeństwem: ponad 70% Polaków ufa raczej UE niż swojemu rządowi. W Polsce państwo postrzegane jest od dawna jako obca instytucja - pisze "Der Tagesspiegel".
Skandale polityczne, które miały miejsce po przełomie 1989 r. tylko utwierdziły społeczeństwo w jego odczuciach. Nieufny stosunek Polaków do instytucji państwowych ma też uzasadnienie historyczne, gdyż przez długie lata państwo było dla Polaków władzą okupacyjną wrogo do nich nastawioną - czytamy w "Der Tagesspiegel".
Poczucie obowiązku obywatelskiego jest dziś w Polsce słabo rozwinięte. Scenę polityczną opuściły "mądre głowy", a wstąpili na nią "populiści, skorumpowani karierowicze i próżne osoby skupione na swojej promocji". Poziom posłów jest coraz niższy. Jeden z kabaretów zaproponował, aby powołać komisję śledczą, która zbada, czy wśród posłów jest "ktokolwiek, komu zależy na Polsce" - pisze "Der Tagesspiegel".