CBA w mieszkaniu Jacka Karnowskiego
CBA zabezpieczyło w mieszkaniu prezydenta Sopotu Jacka Karnowskiego fakturę dotyczącą śledztwa związanego z aferą sopocką - poinformował rzecznik CBA Temistokles Brodowski.
Funkcjonariusze biura działali na zlecenie Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. Rzecznik tej prokuratury Krzysztof Trynka poinformował PAP, że zabezpieczonym w mieszkaniu Karnowskiego dokumentem jest faktura. Odmówił jednak podania, czego ona dotyczy.
Karnowski był obecny w tym czasie w mieszkaniu. Prezydent Sopotu powiedział, że zabezpieczona faktura "dotyczy jakiegoś remontu samochodu sprzed lat".
Prezydent Sopotu zaapelował do premiera Donalda Tuska "żeby nakazał prokuratorowi generalnemu objęcie nadzorem tej farsy śledztwa". Karnowski powiedział, że jest to spowodowane tym, iż "zaczynają już nękać moją rodzinę, dziś żona była wezwana do prokuratury, odmówiła składania zeznań, więc weszli do mieszkania". Poinformował, że było to już czwarte wezwanie dla jego żony do prokuratury.
Pod koniec stycznia gdańskie biuro Prokuratury Krajowej zarzuciło Karnowskiemu przyjęcie korzyści majątkowych w wysokości ponad 67 tys. zł od miejscowego dilera samochodowego Włodzimierza Groblewskiego. Diler miał sprzedać prezydentowi po zaniżonej cenie (w sumie o 52,2 tys. zł) trzy auta, serwisować je za darmo (wartość usług oceniono na 13,4 tys. zł) oraz wykonać w domu Karnowskiego bezpłatnie prace remontowe warte 1,8 tys. zł.
Kolejną - zdaniem prokuratury - łapówkę w postaci wykonanych bezpłatnie usług budowlanych o wartości 2 tys. zł Karnowski miał przyjąć od innego miejscowego przedsiębiorcy - Mariana D.
Prokuratura zarzuciła też Karnowskiemu, że zażądał od trójmiejskiego biznesmena Sławomira Julkego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Lokale miały być zapłatą dla prezydenta za pomoc w uzyskaniu w sopockim urzędzie zgody na rozbudowę strychu w jednej z kamienic w tym mieście.
Jednym z dowodów w tej sprawie jest nagranie tej rozmowy, którego dokonał Julke i dostarczył później prokuraturze. W czwartek prokuratura poinformowała, że dysponuje kopią nagrania, a nośnik, na którym znajdował się oryginał został zniszczony, o czym poinformował sam Julke. Prokuratura zaznaczyła, że w opinii biegłych kopia jest wiarygodna. Z kolei Julke zapewnił w czwartek, że przekazał prokuraturze autentyczne nagranie.
Śledczy zarzucają też Karnowskiemu, że w 2007 roku przed przetargiem na samochody dla magistratu, złożył fałszywe oświadczenie, w którym stwierdził, że z firmą prowadzoną przez Włodzimierza Groblewskiego nie łączą go stosunki, które mogą budzić wątpliwości co do jego bezstronności wobec tej firmy.
Za wszystkie zarzucane przez prokuraturę czyny Karnowskiemu grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
INTERIA.PL/PAP