O jaką dokładnie chodzi kwotę - na razie nie wiadomo. "Carrington" spędził za kratkami 1,5 roku. Utrudniał prokuraturze prowadzenie jego sprawy, bo liczące kilkadziesiąt tomów akta ze śledztwa czytał po jednej stronie dziennie. Jak wiadomo prokuratura nie może przygotować aktu oskarżenia, jeśli oskarżony nie zapozna się z całą dokumentacją sprawy. Dlaczego zatem po 1,5 roku starań, by postawić "Carringtona" przed sądem prowadzący śledztwo postanowili wypuścić go z aresztu.