Bucikowe i nie tylko
Zadłużenie polskich szpitali wynosi prawie 10 mld zł, lekarze grożą protestami i odejściem od łóżek pacjentów, rząd obiecuje kolejne pieniądze na służbę zdrowia, a same szpitale szukają sposobów na to, żeby przetrwać.
Opłaty za przyszpitalne parkingi i obowiązek kupowania jednorazowych ochraniaczy na buty nie dziwią już nikogo. Jednak ostatnio dochodzi już do tak absurdalnych sytuacji, że od pacjentów wymaga się płacenia za możliwość oglądania telewizji czy ładowania telefonów komórkowych.
Aż chciałoby się powiedzieć: "Szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie, ile kosztujesz, aż się zepsujesz". Oto droga przez finansową mękę, czyli jakie wydatki czekają na nas w szpitalu.
Opłata pierwsza: parkingowe
Jeśli ktoś przyjeżdża do szpitala własnym samochodem i chce zaparkować na jego terenie, to musi liczyć się z tym, że będzie musiał zapłacić za postój. Opłata parkingowa to na ogół 4 zł za godzinę. Pieniądze te przeznaczane są często na działalność bieżącą szpitala.
Opłata druga: bucikowe
Kiedy dojazd do szpitala i ewentualne parkowanie mamy już za sobą, musimy wydać kolejne pieniądze na tzw. jednorazowe ochraniacze na buty. To koszt od 1 do 2 złotych. Jeśli nasze wizyty w szpitalu się powtarzają, czynność tę będziemy powtarzać za każdym razem, gdy przekroczymy próg placówki. Co sprytniejsi zachowują ochraniacze i wykorzystują je kilkakrotnie, aż do zniszczenia lub zerwania kontaktów ze szpitalem. Te pieniądze przeznaczane są na zakup ochraniaczy i wsparcie dozorców, woźnych czy szatniarzy, którzy je sprzedają.
Opłata trzecia: telewizyjne
Coraz częściej w szpitalach trzeba płacić także za tzw. rozrywkę. I nie chodzi tu tylko o to, że pacjenci sami kupują sobie kolorowe gazety i przynoszą własne książki, nie mówiąc już o płytach czy kasetach oraz sprzęcie grającym.
Wiele szpitali postanowiło pobierać opłaty także za... oglądanie telewizji. Jedna z firm montuje nawet specjalne telewizory na monety. Do skrzynki przypominającej automat wrzucamy 2 złote i przez godzinę oglądamy telewizję kablową. Szpital pobiera od firmy opłatę za miejsce pod telewizor.
Opłata czwarta: komórkowe
Kilka szpitali w pobieraniu od pacjenta poszło jeszcze dalej i postanowiło wprowadzić opłaty za... korzystanie z własnych telefonów komórkowych. Zapłacić trzeba 5 złotych, a potem można dzwonić, ile się chce i gdzie się chce. Oficjalnie te 5 złotych pobiera się za ładowanie telefonu. Szpitale tłumaczą bowiem, że ludzie ładują telefony, a rachunki za prąd rosną.
Opłata piąta: pożegnalne
Są też oczywiście koszty półoficjalne i nieoficjalne, które wędrują do kieszeni szpitalnego personelu. Tradycyjnie lekarzom i pielęgniarkom wypada podziękować za to, że tak się opiekowali nami lub naszymi bliskimi. Czasami mile widziane są koperty, częściej chodzi jednak o symboliczne bombonierki, alkohol i kwiaty. Z badań CBOS przeprowadzonych na zlecenie fundacji Batorego wynika, że 15 proc. respondentów przyznaje się do wręczania łapówek. A lekarze są grupą najczęściej stykającą się z korupcją. Według Obywatelskiej Karty Antykorupcyjnej, przyjęcie butelki alkoholu od pacjenta jest łapówką, choć w powszechnej opinii to tylko dowód wdzięczności.
A podczas gdy szpitale ciułają każdy grosz, warszawski oddział NFZ wynajął właśnie speców, którzy mają wybrać... kolor ścian i mebli w siedzibie Funduszu przy ul. Grójeckiej. Kaprys urzędników będzie według prasy kosztował podatników setki tysięcy złotych.