Rok wcześniej, w całym sezonie, goprowcy interweniowali na stokach ok. 1,7 tys. razy. "Większość interwencji dotyczyła drobniejszych urazów - skręceń nóg, uszkodzenia stawów, czy pęknięcia kości rąk. W tym sezonie mieliśmy już jednak także bardzo poważne wypadki. Jeden z poszkodowanych jest sparaliżowany od piersi w dół. Zdarzały się poważne urazy głowy, jak pęknięcie kości czaszki. Niestety, ten narciarz nie używał kasku. Mieliśmy do czynienia z uszkodzeniem kręgosłupa, złamaniem uda. Były wypadki, w których poszkodowani tracili przytomność" - powiedział Edmund Górny. Ratownik poinformował, że kilkunastokrotnie goprowcy wzywali na pomoc śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Edmund Górny powiedział, że najczęściej przyczyną wypadków była brawura, nonszalancja, a także przecenianie własnych umiejętności. W Beskidach zjazdów nie ułatwiają warunki, które wprawdzie określane są ogólnie jako dobre, ale z biegiem dnia - szczególnie, gdy temperatura jest wysoka - pogarszają się. W dolnych rejonach pojawiają się przetopy i mogą wystawać kamienie. Na stokach jest tłoczno. Zachowywać się tak, by nie stwarzać zagrożenia GOPR w razie wypadku można wezwać pod bezpłatnym numerem telefonu alarmowego: 985 lub 601 100 300. Przy zgłaszaniu wypadku należy dokładnie zlokalizować miejsce: podać ośrodek, numer trasy i cechy charakterystyczne. Niezbędne są informacje o rodzaju urazów i stanie poszkodowanego. W miarę możliwości należy oznaczyć też miejsce wypadku poprzez wbicie skrzyżowanych nart nad poszkodowanym. Goprowcy zaapelowali o przestrzeganie "dekalogu" promowanego przez Międzynarodową Federację Narciarską. Przypomina on, że na stoku jest wielu narciarzy i każdy powinien zachowywać się tak, by nie stwarzać niebezpieczeństwa dla innych. Według "dekalogu", narciarz powinien panować nad prędkością, mądrze wybierać trasę, wyprzedzać z głową, ruszać ostrożnie, zatrzymywać się tylko wtedy, gdy to niezbędne, podchodzić lub schodzić poboczem, stosować się do znaków narciarskich, udzielić pierwszej pomocy poszkodowanym oraz nie być anonimowym, bo po wypadku należy podać swoje dane. Grupa Beskidzka jest największą spośród działających w ramach GOPR. Korzeniami sięga Beskidzkiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, które powstało w listopadzie 1952 r. Działa na terenie Beskidu Śląskiego, Żywieckiego, Małego i zachodniej części Makowskiego. Grupa zrzesza ok. 300 czynnych ratowników.