zarzut płacenia za podpisy na listach poparcia dla kandydatów Samoobrony w wyborach. Grozi jej kara 10 tysięcy złotych grzywny. - Na razie nie wiemy, dlaczego Renata Beger nie pojawiła się w prokuraturze. Sprawdzamy, czy zawiadomienie zostało prawidłowo doręczone. Chcemy w najbliższym czasie doprowadzić do przesłuchania byłej posłanki - powiedział prokurator rejonowy w Szamotułach, Paweł Gryziecki. Dodał, że zawiadomienie wysłane było we właściwym czasie. Była posłanka jest nieuchwytna, nie odbiera telefonów. We wrześniu media opublikowały film nagrany ukrytą kamerą i relację byłej działaczki Samoobrony, która twierdziła, że Renata Beger zachęcała ją do płacenia za zbieranie podpisów pod listami poparcia przed październikowymi wyborami parlamentarnymi. Śledczy przesłuchali wcześniej innych świadków w sprawie płacenia za podpisy. Wśród nich byłą działaczkę Samoobrony Renatę Jankowiak, która miała na polecenie Beger zbierać podpisy za pieniądze i która uczestniczyła w nagraniu rozmowy z byłą posłanką. Kamera zainstalowana przez dziennikarzy "Gazety Wyborczej" w mieszkaniu Jankowiak zarejestrowała, jak Beger płaci jej 240 złotych. Po ujawnieniu sprawy przez "GW", Beger zapewniała, że nie płaciła za zebrane podpisy, tylko rozliczała się ze współpracownicą za paliwo zużyte w trakcie ich zbierania. W ubiegłym tygodniu w Sądzie Rejonowym w Pile rozpoczął się proces Beger, oskarżonej o fałszerstwa na listach poparcia w wyborach do Sejmu w 2001 roku. Prokuratura zarzuciła jej, że od czerwca do sierpnia 2001 r. dopuściła się nadużycia i fałszerstwa przy sporządzaniu list osób popierających kandydatów Samoobrony.