Barcikowski: turecki projekt ryzykowny
Inwestycja planowana przez turecką spółkę w Białej Podlaskiej jest ryzykowna i na razie nie należy angażować w nią publicznych pieniądze - ocenia szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Andrzej Barcikowski. Vahap Toy zapewnia, że znajdzie pieniądze na realizację "polskiego Las Vegas".
Barcikowski powiedział dzisiaj w wywiadzie radiowym, że polskie służby specjalne już od dwóch lat interesują się turecką spółką.
- My rekomendujemy, aby na tym etapie nie było żadnych publicznych środków angażowanych w to bardzo ryzykowne przedsięwzięcie - wyjaśnił szef Agencji. - Spółka będzie wiarygodna, jeżeli udowodni, że środki finansowe na tę ogromną inwestycję są, na razie trudno zweryfikować, czy one w ogóle istnieją i z tego punktu widzenia można przyjąć, że to przedsięwzięcie jest ryzykowne - powiedział Barcikowski. Zdaniem Barcikowskiego, zaangażowanie w inwestycję m.in. byłego szefa UOP, byłego skarbnika PZPR i SdRP "samo w sobie nie jest czymś jednoznacznie nagannym". - Ci ludzie gdzieś działają, coś muszą robić - dodał.
Tłumaczył, że szef gabinetu politycznego premiera Lech Nikolski jest posłem z tego regionu i angażuje się w sprawę w sposób bardzo wyważony. O Andrzeju Kapkowskim, byłym szefie UOP, który był w jednej z rad nadzorczych tureckiej spółki Barcikowski powiedział: "To nie jest jakieś bezpośrednie kapitałowe zaangażowanie. Nie uważam tego za w sposób oczywisty naganne. Z tego, co wiem, zamierzał już lub zrezygnował z udziału w tej radzie nadzorczej".
Spółka tureckiego przedsiębiorcy Vahapa Toya zamierza wybudować koło Białej Podlaskiej lotnisko, tor wyścigowy i miasteczko rozrywki. Projekt popierają politycy SLD, minister środowiska wstępnie zgodził się na zmianę kwalifikacji gruntów i - jeżeli inwestycja okaże się wiarygodna - wycięcie kilkuset hektarów lasu.
Toy nie wycofuje się z projektu. Zapewnia, że już wiosną przyszłego roku rozpoczną się prace budowlane. Harmonogram inwestycji, której koszty szacuje się na 6 mld dolarów, jego zdaniem, zostanie zrealizowany.
Dziś szef firmy EPIT przekonywał do swoich planów dziennikarzy. Mówił, że przedsięwzięcie jest na miarę XXI wieku i odpowiada polskim potrzebom po wstąpieniu do UE. Chodzi o to, że granica Polski będzie granicą wspólnoty i takie centrum może się okazać bardzo potrzebne. Biznesmen zapewnia, że już w marcu ruszy budowa, choć - jak sam dodał - nie ma jeszcze żadnych pozwoleń. Twierdzi, że współpracuje z kilkudziesięcioma biurami projektowymi i wykonawcami.
Wciąż nie wiadomo, skąd weźmie pieniądze na swój projekt. Turek twierdzi jednak, że nie będzie żadnych problemów finansowych, a pieniądze nie będą pochodzić ze środków publicznych.
Na spotkaniu z Toyem byli przedstawiciele władz lokalnych Białej Podlaskiej, którzy przez kilkadziesiąt minut zachwalali plany tureckiego przedsiębiorcy. Ich zdaniem inwestycja jest ogromną szansą dla regionu nękanego wysokim bezrobociem. Zapewniają, region nie straci na wycięciu lasu - za wycięcie drzew w jednym miejscu, Turcy chcą posadzić drzewka gdzie indziej.
INTERIA.PL/RMF/PAP