Banki nie pożyczą na kampanię Leppera
Samoobrona ma poważne problemy finansowe. Kolejne banki odmawiają jej udzielenia kredytu na kampanię wyborczą, a Andrzej Lepper musi zmagać się jeszcze z zaległościami finansowymi z 2005 r. - pisze "Dziennik".
.
Banki uważnie obserwują szanse wyborcze partii, starających się o kredyty. A Samoobrona z wielu powodów jest klientem ryzykownym.
.
- Rzeczywiście, w niektórych bankach otrzymanie kredytu jest niemożliwe, ale mam nadzieję, że uda się to w innych - stara się nie tracić optymizmu Piskorski. Jego zdaniem problemem w uzyskaniu kredytu jest zbyt duża pożyczka zaciągnięta w 2005 r. - Z dotacji, które nam jeszcze przysługują, uda się całkowicie spłacić kredyt, wyjdziemy więc na zero. Teraz nie mamy żadnych środków własnych, musielibyśmy więc w czasie kampanii bazować tylko na kredycie - tłumaczy.
Jeśli więc Samoobronie nie uda się po kredyt, wówczas najprawdopodobniej jej kandydaci sami będą musieli zadbać o sfinansowanie kampanii wyborczej. Nadziei nie traci wiceszef Samoobrony Krzysztof Filipek. - Zrobimy kampanię, na którą nas stać. Wierzę, że uda nam się zdobyć trzeci wynik w Polsce - zapowiada buńczucznie.
Piskorski dodaje, że będzie to kampania zbliżona do tej z 2001 r. Wówczas budżet partii ledwo przekraczał 0,5 mln zł. Czasy te dobrze pamięta były parlamentarzysta Samoobrony Zbigniew Witaszek. - Wówczas byliśmy wielką rodziną, każdy wpłacał tyle, ile mógł - wspomina.
INTERIA.PL/PAP