Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Baniuk: Lesiak nie działał sam

Mało prawdopodbne, że pułkownik Lesiak działał sam - mówi w rozmowie z RMF prokurator Jarosław Baniuk, który jako pierwszy badał sprawę inwigilacji prawicy. Przy tej skali zaangażowania środków ludzkich i technicznych, nie powinno to umknąć uwadze jego przełożonych - dodaje.

Konrad Piasecki: Dlaczego przestał pan prowadzić śledztwo w sprawie inwigilacji prawicy?

Jarosław Baniuk: Ponieważ taka była decyzja przełożonych.

Pan miał poczucie wtedy i ma poczucie dzisiaj, że to była decyzja motywowana politycznie, że pan zbyt wysoko sięgał?

Nie wiem czy politycznie. Natomiast była to decyzja zmierzająca do osiągnięcia konkretnego efektu w tym akurat postępowaniu.

To był czas kiedy ministrem sprawiedliwość była Hanna Suchocka. Czy pańskim zdaniem to ona wpłynęła na to, że odsunięto pana od tego śledztwa?

Absolutnie nie mam żadnej wiedzy w tym zakresie, żeby to pani premier Suchocka w jakikolwiek sposób próbowała wpływać na bieg tego postępowania.

To na jakim szczeblu zapadały te decyzje?

Zdecydowanie prokuratury krajowej.

A jak ona była wtedy motywowana oficjalnie?

Inną wizją prowadzenia postępowania. Jego zakończeniem.

A pan miał poczucie, że jakie są prawdziwe motywy?

Przełożeni uważali, że postępowanie to należy zakończyć.

A wobec kogo by pan wówczas postawił zarzuty, wobec jakiej osoby, która się przewijała w tej sprawie skonstruowałby pan akt oskarżenia?

Akt oskarżenia, który skierowała prokuratura przeciwko panu pułkownikowi Lesiakowi pokazuje w jakimś stopniu kierunek, który chcieliśmy przyjąć.

I tylko Lesiak byłby tym, którego pan by posadził na ławie oskarżonych?

Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ moja wiedza na temat tego postępowania ograniczała się tylko i wyłącznie do czynności, które zdążyliśmy przeprowadzić. Chcieliśmy ich przeprowadzić dużo więcej m.in. w celu zweryfikowania tych właśnie założeń postępowania, a więc sprawdzenia czy pan pułkownik Lesiak działał w tym wypadku zupełnie sam, czy też jego przełożeni co najmniej wiedzieli o podejmowanych przez niego działaniach.

Pańskim zdaniem mogli nie wiedzieć? Czy Lesiak mógł być takim człowiekiem nadgorliwym, który wymyślał, realizował to co sobie umyślił, a nikt o tym, poza nim i jego podwładnymi, nie wiedział?

Wydaje mi się, i mojemu koledze Jackowi Gudkowskiemu, wówczas wydawało się także, że jest to mało prawdopodobne.

Czyli on musiał mieć jakichś protektorów?

Czy protektorów nie wiem, natomiast przy tej sakli zaangażowania środków ludzkich, technicznych, wydaje się, że nie powinno to umknąć uwadze jego przełożonych.

Ale przełożonych jak wysoko?

Na pewno szefa Urzędu Ochrony Państwa.

Czyli Jerzego Koniecznego.

Jeśli w tym czasie był on szefem Urzędu Ochrony Państwa -tak.

Czy z tych materiałów z którymi miał pan do czynienia wynika, że Jan Rokita mógł wiedzieć o całej tej sprawie, mógł ją nadzorować, mógł akceptować, to co robił Jan Lesiak?

Pozycja, którą wówczas zajmował w hierarchii organów państwowych na pewno nie pozwalała mu na bezpośrednie nadzorowanie postępowań prowadzonych przez Urząd Ochrony Państwa.

Czyli mógł najwyżej dostawać jakieś raporty z tego, co Urząd Ochrony Państwa robił.

Nie wiem. Nie potrafię tego jednoznacznie określić. Wydaje mi się natomiast, że jeżeli pan Jan Rokita mógł mieć jakąś wiedzę, to niekoniecznie musiał ją mieć na zasadzie przekazywania informacji bezpośrednio przez Urząd Ochrony Państwa. Być może odbywało się to na zasadzie przekazywania ciekawostek towarzyskich.

A jaka była rola w tej sprawie Konstantego Miodowicza?

Pan Konstanty Miodowicz pełnił wówczas wysoką funkcję w Urzędzie Ochronie Państwa.

Szefa zarządu kontrwywiadu.

Istotnie. W zakresie obowiązków kontrwywiadu mieściło się podejmowanie pewnych działań, które wydawały się być w niektórych momentach zbieżne z działaniami podejmowanymi przez pana Lesiaka. Ale to jest kwestia podziału kompetencji w Urzędzie Ochrony Państwa.

Dziś Konstanty Miodowicz mówi, że wtedy kontrwywiad interesował się tylko organizacjami skrajnymi: nacjonalistycznymi, faszystowskimi albo komunistycznymi. Czy z akt sprawy wynika, że rzeczywiście jego zainteresowanie ograniczało się tylko do takich organizacji?

Absolutnie. Nigdy przedmiotem tego postępowania nie były sprawy prowadzone przez kontrwywiad Urzędu Ochrony Państwa. Nigdy ani my sami nie zwracaliśmy się o udostępnienie nam danych, co do zakresu zainteresowania kontrwywiadu, ani takie dane do nas nie docierały.

Dziękuję.

Dziękuję.

RMF

Zobacz także