Autolustracja prokuratury
Po skandalu z trwającym prawie 10 lat śledztwem w sprawie byłego prezydenckiego ministra, Marka Ungiera, prokuratura robi "autolustrację", która polega na sprawdzaniu śledztw pozostających w zawieszeniu.
- Spraw zawieszonych w kraju jest dużo - to jest około 60 tys. w skali kraju, a zatem nie wykluczamy, że mogą tam się znaleźć i uchybienia, mamy nadzieję, że nie tej skali, co sprawa pana Marka Ungiera,ale na zimne trzeba jednak dmuchać - mówi RMF Karol Napierski, szef Prokuratury Krajowej.
Prokuratorzy mają więc sprawdzić, czy wśród wstrzymanych śledztw, nie kryje się kolejna "bomba", czyli zawieszone postępowanie dotyczące znanej osoby.
- Dopiero po zakończeniu kontroli, po sporządzeniu protokołu będzie można dokonać jakiejkolwiek oceny - mówi oficjalnie Konrad Kornatowski z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Mniej oficjalnie prokuratorzy przyznają jednak, że w aktach na pewno "coś" się znajdzie.
Tylko w Gdańsku - jak informuje reporter RMF - jest ponad 5,5 tys. zawieszonych spraw. Wśród "odłożonych na półkę" jest między innymi śledztwo, którego bohaterem jest Jerzy Jaskiernia. Sprawa - jaka wiadomo - dotyczy ustawy o grach losowych.
Prawo przewiduje, że zawiesić śledztwo można, jeśli zachodzi przeszkoda niepozwalająca prowadzić go dalej, np. gdy zwrócono się o pomoc prawną zagraniczną, gdy nie da się ustalić miejsca pobytu podejrzanego lub gdy sprawcę chroni immunitet (poselski, senatorski, sędziowski prokuratorski; minister nie jest chroniony immunitetem).
INTERIA.PL/RMF/PAP