Afera kryminalna z udziałem policji
Reporterzy RMF wpadli na trop prawdopodobnie największej w ostatnich latach afery kryminalnej z udziałem polskiej policji. Kradzieże luksusowych samochodów, napady na tiry, wymuszenia haraczy, handel bronią i narkotykami, stręczycielstwo - to tylko część z listy przestępstw, obciążających gangsterów działających w kilkudziesięcioosobowej grupie. Najbardziej bulwersujące jest to, że wielu z tych przestępców to czynni funkcjonariusze policji. W sprawę może być zamieszanych nawet kilkudziesięciu policjantów. Co ważne, według informacji RMF, grupą kieruje jeden z komendantów policji z okolic Radomska, w centralnej Polsce.
Pozostali szefowie policji muszą wiedzieć lub domyślać się, co dzieje się na terenie centralnej Polski. Według informacji RMF, wie o tym również wiceminister spraw wewnętrznych, Zbigniew Sobotka.
Krakowska Prokuratura Apelacyjna prowadzi postępowanie w tej sprawie. Prokuratura nie chce ujawniać szczegółów sprawy. Do tej pory zatrzymano 10 osób - z czego 9 zostało aresztowanych, a jedna pozostają pod dozorem policyjnym. - Postępowanie w tej sprawie prowadzimy od początku istnienia wydziału ds. przestępczości zorganizowanej w krakowskiej Prokuraturze Apelacyjnej. Jest to śledztwo obejmujące wiele wątków i znacznie szerszy krąg osób niż doniosły o tym niektóre media - powiedział dzisiaj prok. WojciechMiłoszewski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Prok. Miłoszewski potwierdził, że wśród aresztowanych jest policjant z krakowskiej drogówki.
Kilkudziesięcioosobowy gang działa praktycznie w całej Polsce. Większość przestępstw popełniono w ostatnich latach. Co ważne, wszystkie tropy prowadzą do Radomska i okolicznych miejscowości w centralnej Polsce.
Z informacji, jakie udało się zdobyć reporterom RMF, wynika, że mózgiem grupy jest jeden z wysokich funkcjonariuszy tamtejszej komendy. - Postępował w sposób haniebny jako policjant, a według mnie, w sposób przestępczy - mówi jeden z poszkodowanych.
Inni informatorzy, do których udało się dotrzeć reporterom RMF, opowiadają o niewyobrażalnej wprost skali przestępstw popełnianych przez tę grupę.
Gang odpowiedzialny jest za kradzież prawie tysiąca luksusowych samochodów, napady na tiry, a później upłynnianie przewożonych towarów - głównie alkoholu i sprzętu rtv.
Skradzione auta były legalizowane w zaprzyjaźnionych warsztatach samochodowych. Jak udało się ustalić RMF, część samochodów trafiło m.in. do Krakowa. Tu ważną rolę odegrał znany diler samochodów, Andrzej K., chwalący się szerokimi kontaktami z prokuraturą i policją. Został on zatrzymany w połowie czerwca. Początkowo podejrzewano go tylko o wyłudzenie pieniędzy za oddawane mu w leasing auta. Później okazało się, że do jego zakładu trafiały też pojazdy kradzione przez grupę z Radomska. Co ciekawe, u Andzreja K. auta kupowali wcześniej m.in. sędziowie, prokuratorzy i część wysoko postawionych krakowskich policjantów. Przeciwko dilerowi prowadzono w ostatnich latach kilka ważnych spraw. Żadna nie zakończyła się wyrokiem. Czy miało to związek z jego "szerokimi kontaktami" - to powinno ustalić śledztwo. Diler został aresztowany na dwa miesiące.
W odkrytej aferze pojawia się również wiele wątków świadczących o współpracy policjantów ze złodziejami samochodów i prostytutkami. To nie koniec - prawdopodobnie grupa zajmowała się też handlem narkotykami i bronią.
Związek z działalnością gangu może mieć też tajemnicza śmierć 20-letniego mężczyzny z okolic Radomska. Chłopak zginął w połowie stycznia. Miał potrącić go samochód, jednak zdaniem jego ojca, 20-latek został zamordowany, bo był niewygodny dla gangsterów. Według informatorów RMF chłopak zginął, bo za dużo wiedział i mówił.
- W policji pracują różni ludzie. Nie da się każdego prześwietlić. W sprawie "Radomska" trwa postępowanie wyjaśniające. Policjant-przestępca powinien być surowiej karany - skomentował minister spraw wewnętrznych i administracji Krzysztof Janik podczas dzisiejszego czata w portalu INTERIA.PL.